Zegar *.*

trwa inicjalizacja, prosze czekac...GRY

piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 44 :)

Od razu spostrzegłam,że Marco rozmawia już normalnie z Mario,co oznacza,że poprawił mu się humor.Tym razem usiadłam między Matssy'm i Robertem.Powoli odczuwałam głód,więc poczęstowałam się jedną z sałatek.Była na prawdę wyśmienita.Robert przyglądał mi się z zaciekawieniem.On już wcześniej coś tam jadł,nawet wypił trochę.Ale nie było po nim tego widać.Z resztą mało kto chyba w ten wieczór odmówił sobie chociażby kieliszka wina.
Porozmawiałam z kilkoma chłopakami właściwie o wszystkim i o niczym.Z Robertem oczywiście też.W pewnym momencie zadzwonił mi telefon.
- Przepraszam Was.Ktoś z Polski dzwoni.Pewnie przyjaciółka lub ktoś z rodziny.Muszę odebrać.-przeprosiłam całe towarzystwo
Po tych słowach udałam się z powrotem na taras.Tym razem byłam sama.Tylko gdy wyszłam przed klub odebrałam.
- Halo?
- Cześć!Żyjesz tam jeszcze?Czy już nie wrócisz do Polski?-rozpoznałam w słuchawce głos Nadki
- Ooo nawet nie wiesz jak za tobą tęsknię!No pewnie,że wrócę!-powiedziałam radośnie
- Opowiadaj co u ciebie,Roberta?Poznałaś już na dobre piłkarzy?Jak jest w Dortmundzie?Opowiadaj szybko!-nalegała
- Dobrze.Więc..u mnie wszystko dobrze u Roberta też.Jak pewnie wiesz mieszka z nami Marco.Jest bardzo miły!Z nim się akurat zaprzyjaźniłam.-opowiadałam
- Ouu to ostro.-powiedziała żartobliwie
- Haha nawet nie wiesz,jak mi twojego humoru brakuje haha-mówiłam ze śmiechem
- Co tam za hałasy słychać?Co wy w tym domu robicie?-zapytała
- Nie jesteśmy w domu.Nuri ma dziś imieniny,więc z tej okazji z wieloma piłkarzami wybraliśmy się do klubu.
- A jak u ciebie i Łukasza?No i oczywiście zapytam cię też o Julkę i Wojtka.-powiedziałam po chwili
- U mnie i Łukasza wszystko dobrze.Ale jutro Piszczu wraca już do Dortmundu.Póki co mnie nie zabiera,ale obiecał mi,że niedługo weźmie mnie ze sobą.Za to gorzej u Julki..-opowiadała i nagle posmutniała
- Coś się stało?-spytałam
- Tak,dość dużo się wydarzyło.Dokładniej oni już nie są parą.
- Jak to?!O co się pokłócili?Czemu Wojtek już zerwał z Julią,bo nie ogarniam..-powiedziałam zszokowana
- Tylko taka sytuacja,że to Julka z nim zerwała.Nie znam szczegółów,ale wiem,że sądziła iż Wojtkowi już na niej tak nie zależy jak wtedy kiedy się poznali.-opowiedziała mi
- Nie wierzę..próbowałaś z nią jakoś rozmawiać?-zapytałam z niedowierzaniem
- A żeby to raz.Ona twierdzi,że już wszystko skończone.Wojtek przedwczoraj pojechał do Londynu.Bo co miał robić w Polsce?Odwiedził rodzinę.I dostał kosza od Julii.-mówiła
- Wątpię,że to będzie trwałe rozstanie.Wojtek taki nie jest.On się nie podda tak łatwo.-odparłam z przekonaniem
- Też tak uważam,ale wiesz.Julki już nie uda mi się póki co przekonać.Kurczę,zawsze kiedy rozmawiamy to muszę iść.Tak jest też teraz,przepraszam ale ktoś dzwoni do drzwi.Muszę spadać.Buziaki,daj znać przynajmniej jak będziesz wracać.-powiedziała
- Cześć,dzięki że zadzwoniłaś.Buziaki dla Julki i Łukasza.-pożegnałam się
Rozłączyłam się.
- Pff widzę,że nie jesteś nawet z Niemczech.To sobie znalazł!-powiedział jakiś obcy nieznany mi głos (po niemiecku)
Odwróciłam się.Było już ciemno.Siedziałam wtedy przy stoliku na tarasie i wcześniej nikogo nie dostrzegłam. Teraz też ledwo widziałam,kto do mnie się zwraca.Udało mi się jedynie rozpoznać po głosie,że to jest kobieta.Właściwie widziałam też delikatnie zarys sylwetki.Nie wiedziałam za bardzo co mam powiedzieć.
- Przepraszam,znamy się?-spytałam
- Nie,ale jeśli się od niego nie odczepisz to się poznamy w niezbyt przyjemnych okolicznościach.-powiedziała po niemiecku,wyczułam jej akcent-była niemką na sto procent.
Po tych słowach serce zaczęło mi mocniej walić.Zakręciło mi się w głowie.Ta nieznana mi kobieta wyszła już z tarasu do środka klubu.
Otrząsając się po tym dziwnym zajściu,bez słów wróciłam do Roberta i innych piłkarzy BVB.Ponownie zaczęliśmy rozmowę.
- Kto dzwonił?-zapytał Robert mnie na ucho
- Nadia.
- O co tam u nich słychać?
- Wszystko dobrze.No z małym wyjątkiem.Ale to opowiem ci wszystko w domu.
Rozmawialiśmy tak jeszcze trochę z Romanem i Marcelem.Właściwie w dużej części oni rozmawiali a ja słuchałam,odpowiadałam na pytania zadawane przez nich.
- Ej coś sie stało?Jesteś tak jakby nieobecna.-spytał Robert
- Nie..nie.Tylko po prostu trochę jestem już zmęczona.-powiedziałam trochę fałszywie
- Może pojedziemy już do domu?-zapytał mnie Robert
- Jeśli nie masz nic przeciwko.
- Spokojnie,ja się dostosuję.Zaczekaj tu chwilkę,zapytam tylko Marco czy nas zawiezie,bo ja już trochę wina wypiłem i nie mogę wsiąść za kierownicę.
Lewy podszedł do Reus'a,który nadal rozmawiał z Mario Gotze.Nie bez przyczyny kibice Borussi i fani piłki nożnej ich duet określali jako GOTZEUS.
Po chwili Robert wrócił do mnie wraz z Marco.
- Zdecydowaliśmy,że ja już też zostanę w domu.Więc możemy jechać.-powiedział Marco
- Dobra,to żegnamy się ze wszystkimi.-odparł Robert też już zmęczony
Pożegnaliśmy się z wszystkimi chłopakami.
- Dobrze mi się z tobą gadało.Mam nadzieję,że do zobaczenia kiedyś.-powiedział do mnie Gotze kiedy się żegnaliśmy
- Na pewno do zobaczenia.-powiedziałam
Z klubu wyszliśmy drugim wejściem.Nie robiło to wielkiej różnicy,ponieważ odległość do samochodu i tak była taka sama.Uniknęliśmy jedynie gapiów.
Marco poszedł przodem.Ja powoli z Robertem trzymałam się za ręce i szliśmy za Reus'em na parking.
- Dziękuję Ci,Robert.To był niesamowity wieczór.-odparłam i przytuliłam się do niego
- Nie masz za co.Mi też się podobało.Ale widzę,że jesteś już zmęczona.Położysz się u siebie,ja z Marco zrobimy ci coś do picia i do jedzenia.Musisz teraz odpocząć.
- Mówiłam ci kiedyś,że jesteś bardzo kochany?-zapytałam uśmiechając się
- A żeby to raz.Dla ciebie wszystko.Nie chcę już cię męczyć,ale powiedziałaś,że opowiesz mi co tam u Nadii,Łukasza.
- U nich wszystko po staremu.Gorzej u Julki i Wojtka.-zaczęłam
- No to mów,z Wojtkiem ostatnio rozmawiałem 4 dni temu.-powiedział Lewandowski
- Oni nie są już razem..szczegółów ja i Nadia nie znamy,ale wiemy że to Julia z nim zerwała.Twierdzi,że Wotjkowi już na niej nie zależy tak jak na początku.
- Nie znam całej sytuacji,więc nie skomentuję tego.
- Ja też póki nie znam szczegółów nie mam o tym zdania.
- Idziecie tam?-spojrzał w naszą stronę Marco,który już siedział za kierownicą samochodu
Podbiegliśmy z Robertem do auta.
Szybko dotarliśmy do domu.

Wciąż myślałam o tej sytuacji..kim do cholery była ta kobieta?!I o czym ona mówiła?Chodziło jej o to,abym się odczepiła?Ale od kogo?Od Roberta?A może to była Ania?Niee..to odpada.Nie wierzę,że Ania mogłaby zrobić coś takiego,a w ogóle to na sto procent był głos jakiejś Niemki.Może po prostu ta kobieta mnie z kimś pomyliła?
Mnóstwo pytań krążyło mi w głowie.Gdy weszliśmy do domu Marco położył się na kanapie i oglądał jakiś serial naukowy,czy coś.Kto by pomyślał,że takie programy lubi oglądać!Robert zrobił kanapki na kolacje.
- Możesz iść się położyć u siebie.Jeśli chcesz coś jeszcze zjeść to zaraz przyniosę ci kanapki na górę.
- Pewnie,że chcę!Tak więc czekam na kanapki.-powiedziałam z uśmiechem
Po tych słowach poszłam na górę.Przebrałam się w zwyczajny dres.Usiadłam na łóżku,opierając się plecami o ścianę.Do rąk wzięłam telefon.Ogarnęłam instagrama,weszłam na facebooka.Matko,mnóstwo wpisów i powiadomień!Otworzyłam tylko niektóre z nich.Dodałam na instagrama zdjęcie z Signal Iduna,które zrobiłam na treningu.Pewnie ten dzień na dobre zapadnie mi w pamięci!Bez wątpienia.
- Puk puk. - usłyszałam głos z za moich drzwi
- Proooszę.- odpowiedziałam wiedząc,że to na pewno Robert
Usiadł obok mnie,a pysznie wyglądające kanapki postawił na szafce nocnej.Niezłe miejsce na kolację,prawda?
- Co robisz?- spytał patrząc na ekran mojej komórki
- Chyba nie usiłujesz mnie kontrolować,co ?- zapytałam ze śmiechem
- Nie no coś ty.Ufam ci w pełni.
- Wiem,wiem.
- Obczajam instagrama i facebooka.-odpowiedziałam na pytanie
- Spoko.Jak już bardzo będziesz się nudzić,to zejdź do nas na dół Marco coś tam w telewizji ogląda.-zaproponował
- Program naukowy.....serio.-odparłam ze śmiechem
- Haha racja.To trzeba będzie przełączyć. -śmiał się także
- Oj nie wiem czy Reus będzie z tego zadowolony!
- Nie musi być.Waże abyś ty była szczęśliwa.-mówił uroczo
- Przestań,bo się zaraz zarumienię..- odpowiedziałam a uśmiech nie schodził mi z twarzy
Nawet na chwilkę zapomniałam o tej sytuacji z tą kobietą..Ale zaraz ta myśl wróciła.Moje powinnam powiedzieć o tym Robertowi?
- Halo,ziemia.O czym tak myślisz?-zauważył moje zamyślenie
- Nie..nieważne.
- Pamiętaj,możesz mi o wszytskim powiedzieć.
- Pamiętam.
- Dobra zostawiam cię z kanapkami i instagramem.Czekamy na ciebie na dole.-powiedział i wyszedł z pokoju
Od razu zabrałam się za jedzenie kanapek.Wyśmienite.Gdy tylko zjadłam zeszłam na dół do chłopaków.
- Smakowały?- zapytał Robert
- Pyszne.- powiedziałam zgodnie z prawdą
Usiadłam obok Marco na kanapie.Musiał zrobić mi miejsce,biedny.haha :)
- Chcesz coś oglądać?-spytał Marco
A Robert jeszcze szwędał się po kuchni.
- Poszukaj coś.-poprosiłam
Reus przełączał kanały telewizyjne w poszukiwaniach czegoś co będzie można obejrzeć i co nas nie zanudzi na śmierć.
- Gra Chelsea z Man City.Oglądamy?-spytał
- Jasne.Co jak co ale mecze uwielbiam.
- Pewnie jesteś za city,prawda?-zapytał
- Nie no coś ty.Czemu tak uważasz?Wolę Chelsea.
- A jakoś tak..to żółwik bo ja też za Chelsea.
- Ja tam wolę City..-odezwał się Robert,który przyszedł z popcornem
- Jak możesz...-powiedziałam
- Choć może dla ciebie,zrobię wyjątek.-odparł
- A dla mnie to nigdy tak nie robisz.Bo zaczne być poważnie zazdrosny!- mówił z uśmiechem Marco Reus
- Ale to co innego,ty jesteś przyjacielem.
- Oj tam,oj tam.
- Patrzcie co się dzieje!Karny dla Londynu!Jest moc!-byłam zadowolona
- I brameczka.Torres nieźle.-skwitował Marco
Mecz nie był jakoś szczególnie zacięty..wciąż 1:0 dla ekipy Chelsea.
- Pomocy..zaraz zasnę.Nic ciekawego.-powiedział Lewy
- A śpij.Sen jest dla słabych,prawda?-zapytał patrząc w moją stronę Marco
Odpowiedziałam mu jedynie uśmiechem.:)
Po chwili Robert zasnął!Myślałam,że się przewidziałam,Robert najwyraźniej nie żartował i zasnął najnormalniej w świecie sobie teraz śpi.
- Psst Marco,patrz na Lewego.- zwróciłam jego uwagę,ale mówiłam szeptem
- Hahahaha-śmiał się Marco
- Cicho,obudzisz go..
- Może lepiej wyłączmy telewizor i chodźmy już do pokoi.Niech sobie spokojnie śpi.-odparłam
- Dobra.
Marco wyłączył telewizor,ja przykryłam Roberta jakimś tam kocem,który leżał na kanapie.'Idealny'..pomyślałam.
Zgasiliśmy światło i poszliśmy na górę.Zaraz po wejściu do pokoju ściągnęłam te dresy i ubrałam krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach,ciuchy do spania.Słyszałam,że Marco krzątał się jeszcze po korytarzu.Choć nieogarnięta,nie wstydziłam się go ani trochę.Wyszłam na sekundę do niego na korytarz.
- Dobranoc.-powiedziałam
- Dobranoc.Miłych snów.-odpowiedział mi i poszedł do swojego pokoju.
Od razu się położyłam.Zastanawiałam się jeszcze,kiedy wrócę do Polski.Tęsknię już za Nadką,Julką..ale z drugiej strony,jak tak z dnia na dzień rozstać się z tą piękną miejscowością,jaką jest Dortmund i co najtrudniejsze z Robertem?No i też z Marco będzie ciężko się rozstać.No cóż..life is brutal.
______________________________________________________________________
Siemka :3 Wiem dziś znowu króciutko i po długim czasie rozdział :c
PAMIĘTAJCIE POPRZEZ KOMENTARZE DODATKOWO MNIE MOTYWUJECIE :* 

piątek, 27 września 2013

Rozdział 43 ;)

- Miło mi cię poznać.-chciał zacząć rozmowę
- Mi Pana również. Pana i waszych piłkarzy. Piłkarze są moimi idolami,a Pan ulubionym trenerem.-powiedziałam
- Dziękuję miło mi to słyszeć.-podziękował
- Zawsze się zastanawiałam,czy jestem w stanie spełnić swoje marzenia..-zaczęłam mówić
- O czym marzysz ?-spytał nieoczekiwanie
- Moje marzenia właśnie się spełniają. Jestem tu w Dortmundzie,rozmawiam z Panem i piłkarzami,jestem dziewczyną Roberta Lewandowskiego i bardzo dobrze się dogadujemy,a z innymi piłkarzami się koleguję i rozmawiam jakby nigdy nic. To są moje marzenia,które właśnie się spełniają.-powiedziałam
- To niesamowite,że są tacy kibice. Którzy kochają Borussię po mimo wszystko. Szanuję takich ludzi.-odparł
- Borussia jest dla mnie dużą częścią mojego życia. Jej mecze dają mi tyle radości,czasem smutku i łez. Czuję się,jakbym była w waszej rodzinie.Jakby no nie wiem jak to wytłumaczyć..jakby piłkarze byli moimi braćmi a pan drugim tatą..-wyznałam Kloppowi
- Piękne słowa. Takich kibiców potrzebujemy.
- Dziękuję.A kibice potrzebują takiej drużyny jak wasza.
- Gdzie mieszkasz?-zmienił temat Jurgen Klopp
- W Warszawie. Choć tymczasowo póki jestem tu-w Dortmundzie mieszkam u Roberta.
- A masz już jakieś plany na przyszłość?-tego pytania się obawiałam
- Właściwie jeszcze nie jestem pewna. Chciałabym wiązać ją z piłką nożną,choć nie bardzo z graniem. Dziennikarstwo sportowe albo coś w tym typie.-powiedziałam
- Lubisz grać w piłkę ?
- Lubię,nawet bardzo,ale nie czuję się aż tak na siłach,aby grać w jakiejś drużynie.-odparłam wzdychając ciężko
- No to skoro lubisz do choć,jeśli chcesz dołącz do chłopaków. Mogę zrobić luźny trening. Pogracie sobie w tak zwanego dziada albo postrzelacie? Chciałabyś?-zaproponował
- Oczywiście,ale nie wiem czy chłopaki by chcieli.-powiedziałam niepewnie
- Na pewno będą się cieszyć.Chodź, poinformuję ich o dalszym treningu.-powiedział Klopp i wskazał w stronę chłopaków,którzy właśnie skończyli biegać
- Panowie ze względu na wyjątkowego gościa na naszym treningu, dam wam dzisiaj trochę luzu. Poklepcie trochę wspólnie,możecie dziś pograć w dziada lub postrzelać.
Po słowach Kloppa widziałam, że chłopaki się ucieszyli,nie wiem czemu ale szczególnie Grosskreutz. Bardzo chciałam poznać Kevina..wydawał się być tak pozytywnym człowiekiem!Nigdy nie zapomnę jego słów dotyczących oddania jego dziecka do domu dziecka gdyby kibicowało Schalke. To się nazywa prawdziwa miłość do klubu.
Jurgen Klopp poszedł z powrotem na ławkę i zaczął coś notować w notesie. Zostawił mnie z piłkarzami.
Podszedł do mnie Robert.
- Widzę,że łatwo się dogadaliście?-spytał z uśmiechem
- Tak jest tak fajny jak sobie wyobrażałam.Z resztą Sebastian,Marcel i Mario też są sympatyczni.-powiedziałam
- To jak może meczyk towarzyski?-zaproponował po chwili wszystkim Gundogan
- Jestem za!-zgodził się Marco
- Jak Marco to ja też!-odparł Mario
- I ja
- Ja też !
Po chwili pojawiły się głosy innych piłkarzy.
- Też z chęcią z wami zagram.-powiedziałam z szerokim uśmiechem
- Tylko nie będzie wystarczająco zawodników na każdą pozycję..-odparł Nuri w zastanowieniu
- Trudno,wiecie ja gram po amatorsku.Też nie jest nas dużo ale sobie radzimy.-powiedziałam pewna siebie
- No to może ty wybieraj skład.-powiedział Grosskreutz
- Mogę wybierać.Okej to moja drużyna będzie miała nr 1,a kto wybiera drugą?-zapytałam piłkarzy BVB
- Ja mogę.-odezwał się po chwili ciszy Julian Schieber
- Świetnie.Jeśli pozwolisz to zacznę.Jak pewnie się domyślacie wezmę Roberta.-zdecydowałam
- To było do przewidzenia.-odparł ponuro Kuba
- Ja postawię tym razem na..Kubę.-wybrał Julian
- Hmm biorę Marco!-stwierdziłam
- To ja Weidenfellera!-odparł z radością Schieber
I tak ja i Julian kompletowaliśmy swoją drużynę. Piłkarzami mojej drużyny był Lewandowski,Reus,Gotze,Grosskreutz,Schmelzer,Sahin,Bender,Hummels i Langerak.
Resztę piłkarzy wybrał Julian.Nie ustalaliśmy właściwie pozycji,bo nie było za bardzo sensu,skoro razem było nas 10 i kilka piłkarzy mogło grać na tej samej pozycji.Ale było pewne,że Langerak będzie pilnował bramki a ja z Robertem i Marco będziemy atakować przeciwników.
Tak więc rozpoczęliśmy grę. Wydawało mi się,że nie gramy wcale gorzej-przeciwnie,póki co to właśnie moja drużyna jest górą. Pierwsza bramka w tym meczu wisiała na włosku,kiedy to Schmelzer trafił w słupek. Niedługo trwał bezbramkowy remis.Po jakiś 10 minutach podałam do Roberta, a ten pewnie wpakował piłkę do bramki Weidenfellera! Ale się cieszyłam. Z resztą tak jak cała drużyna przeze mnie wybrana. Wszyscy podbiegli do mnie i wzięli mnie na ręce! Haha myślałam,że umrę z zadowolenia i dumy!Zaczęli mnie podrzucać jakbym była nie wiadomo jakim bohaterem! Gdy już postawili mnie na murawę Robert pocałował mnie w policzek. Wtedy poczułam jeszcze większą motywację do zdobycia kolejnej bramki przez naszą drużynę. I to pomogło. Tuż przed polem karnym drużyny Juliana udało mi się odebrać piłkę Suboticowi! Sama nie wierzyłam w to co robiłam w tamtym momencie na boisku. Próbowałam wypracować kolejną akcję zakończoną bramką,jednak w polu karnym zostałam boleśnie sfaulowana przez Kubę,który pomagał kolegom w obronie.
- Nic ci nie jest??!-podbiegł do mnie Robert widząc,że trzymam się za kostkę lewej nogi
- Nie wiem..chyba nic ale trochę boli mnie ta kostka.
- Jejku,na prawdę cię przepraszam. Nie chciałem ci nic zrobić!-przepraszał mnie Kuba
- Nie chciałeś,ale zrobiłeś!-podniósł na niego głos Lewandowski
- Nie krzycz na Kubę,proszę. Jestem pewna,że nie zrobił tego specjalnie..Kuba nic się nie martw nie twoja wina.-uspokajałam atmosferę
Nadal siedziałam sobie na murawie.A dookoła mnie zbierali się chłopcy.Podszedł także Jurgen Klopp.
- Nic ci nie jest? Ktoś ci coś zrobił?-zapytał się mnie
- Nie,nie spokojnie. Proszę się nie martwić. Zostawił mnie pan w dobrych rękach.-powiedziałam
Po moich słowach Klopp odszedł. A Kuba podał mi rękę.
- Jeszcze raz ogromnie cię przepraszam.-powiedział
- Nie było sprawy.-odpowiedziałam
Robert pomógł mi wstać.
- Jak kostka?-zapytał Robert
- Spokojnie.Twarda jestem,wytrzymam.Ale jeszcze trochę boli.Całe szczęście,że u lewej nogi.
- Chodź usiądziesz na ławce.
- Chyba żartujesz!Trzeba dokończyć mecz!Przecież teraz ewidentny rzut karny dla naszej drużyny!-powiedziałam
- Nie dam ci grać w takim stanie.-troszczył się Robert
- Wiesz on chyba ma rację.-wtrącił się Mario
- Spokojnie,już zdecydowałam.Gram z wami dalej.
- Uparta jesteś.-powiedział Lewy
- I za to też mnie kochasz.-odparłam w jego stronę i pocałowałam go w policzek
Mario uśmiechał się w stronę Roberta pełen podziwu.
- Dobrze,mogę wykonać 11-stkę?-spytał Marco
Podeszłam do niego troszkę bliżej.Zrobiłam tak zwaną 'minę smutnego szczeniaczka' (XDD).
- A dałbyś mi wykonać?Błagaam cię.-poprosiłam uroczo
- Skoro tak prosisz..-odpowiedział przekonany
- Oh dziękuję!-podziękowałam radośnie
W tym momencie ustawiłam piłkę na linii.Weidenfeller poskoczył kilka razy w bramce i się ustawił do obrony strzału.Serducho mi biło niemiłosiernie!Takie emocje jak w jakimś meczu w Lidze Mistrzów,normalnie :D
W sumie nie miałam nic do stracenia,póki co i tak wygrywamy.Podeszłam do piłki.Zrobiłam dwa kroki w tył,jeden lekko w lewą stronę.
- Prawy górny róg.-przed strzałem szepnął do mnie Robert
Reszta piłkarzy obserwowała mnie i Weidenfellera w niesamowitym zaciekawieniu.Gdy Roman był już gotowy strzeliłam i...
- GOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOL!-wydarła się moja drużyna za moimi plecami
Jeju!Udało mi się trafić dokładnie tam gdzie Robert kazał mi strzelać-prawy górny róg.Ale emocje!
Chłopaki znowu podbiegli do mnie i po kolei gratulowali i przytulali się do mnie.Na końcu podszedł do mnie Robert.
- Jestem z ciebie okropnie dumny.Kocham cię.-powiedział i przytulił mnie
- Dobrze,wraz z moją drużyną wspólnie zdecydowaliśmy,że właściwie nie ma już sensu dalej grać.Poddajemy się.Gratulacje.-powiedział Julian Schieber ku mojemu zaskoczeniu
- Trochę szkoda.Ale dziękuję za grę.Gracie na prawdę doskonale.
Większość chłopaków po złożeniu gratulacji odmeldowała się u Kloppa i podążyła do szatni.
Kiedy już schodziłam z murawy zadowolona i dumna,zaczepił mnie jeszcze po drodze Jurgen.
- Świetnie zagrałaś.Dałaś chłopakom niezły wycisk.-skomplementował
- Dziękuję panu.To było dla mnie niesamowite przeżycie.
Widząc,że Klopp już się zbiera i chce wychodzić ze stadionu zapytałam:
- Mogę jeszcze trochę tu zostać?Pomyśleć i tak dalej..w końcu zawsze chciałam tutaj być.Bardzo pana proszę.
- Oczywiście.Zaraz zajrzę do szatni i powiem Robertowi,że czekasz na niego tutaj.-odparł z uśmiechem
- Dziękuję serdecznie.
Siedziałam na jednym z krzesełek dla kibiców na sektorze tuż za ławką rezerwowych.Próbowałam sobie coś poukładać w głowie..ale nadal towarzyszyły mi emocje.
Po chwili ujrzałam Kubę Błaszczykowskiego zmierzającego do mnie.
- Chciałem ci podziękować i jeszcze raz przeprosić.-powiedział Kuba
- Podziękować?Za co?Nie rozumiem.-mówiłam już po polsku
- Że nie powiedziałaś Jurgenowi o tym faulu.Masz u mnie dług wdzięczności.-powiedział z uśmiechem
- Nie masz za co dziękować.Skarżenie nie byłoby w moim typie.-odparłam
Po tych moich słowach Kuba odszedł w stronę wyjścia z Signal Iduna Park.



-Ej Kuba. Jeszcze raz dzięki za mecz.-'rzuciłam' w jego stronę
-Nie masz za co,serio.-odpowiedział mi i odchodził coraz dalej,aż w końcu wyszedł z Signal Iduna.
Oparłam się o oparcie krzesła i na dobre zanurzyłam się w wspomnieniach.Kiedy uświadamiałam sobie ile meczy tutaj rozegrano,ile bramek strzelono,jakie legendy i jakie wielkie osobowości grały tutaj,w Dortmundzie ..ile łez (czasem smutku a czasem radości) wylałam przed telewizorem oglądając mecze? Piłka nożna i Borussia jest i będzie moją miłością.Na dobre i na złe..bo kibicem się jest a nie bywa.Przypomniało mi się wszystko.Patrzyłam na puste trybuny Stadionu a w mojej głowie słychać było śpiewy kibiców 'Heja BVB'..albo to cudowne uczucie dumy,kiedy tak wielu niemieckich kibiców wykrzykuje ile sił w gardle nazwisko LEWANDOWSKI.Piękne.Football jest piękny,tylko czasem trzeba trochę starań aby na dobre w nim się 'zauroczyć'.Tego nie zrozumie nikt kto nie lubi piłki.To trzeba poczuć.Tą jedność i atmosferę.Trzeba stać się jednym z nich-Borussen.
- Chcesz już iść?- z zamyślenia wyrwał mnie Robert,który już siedział obok mnie
- Nie wiem.Gdybym mogła,to bym została tu baaardzo długo.-powiedziałam
- Ależ możesz.
- Nie będę robić kłopotu.Poza tym rozmawiałam z Mario.-powiedziałam biorąc głęboki oddech.
- O proszę.I jak polubiłaś go?-zapytał
- Tak wydaje się być fajny.-odpowiedziałam mu na pytanie
- Więc rozmawiałam z Mario i powiedział,że idą dziś do jakiegoś klubu,z okazji imienin Nuriego Sahina. Zachęcał mnie abym przyszła razem z Tobą.Wybierzemy się?-zapytałam
- Jeśli chcesz?
- Chcę,chcę.Choć nie wiem czy będę pasować do waszego towarzystwa.-odparłam
- Pożyjemy,zobaczymy.
- Możemy już iść.Marco czeka na nas w samochodzie.-powiedział Robert
- Jasne już się zbieram.
Wzięłam jedynie bluzę dresową z ławki rezerwowych i poszłam za Robertem.Tóż przy wyjściu obróciłam się jeszcze w stronę trybun i murawy.
- Robert,czy ja kiedyś jeszcze tu będę?-zapytałam niepewna tego,czy powinnam się martwić,że nigdy już nie wrócę tutaj na SIP.
- Oczywiście,że tak.Zawsze kiedy będzie taka możliwość i zechcesz.
- Kochany jesteś.-powiedziałam i przytuliłam go.
W tym momencie zadzwonił telefon Lewego.
- Eh to Marco.Wygląda na to,że już się niecierpliwi.Idziemy już.
Po tych słowach Lewandowskiego wyszliśmy ze stadionu.Na parkingu został już tylko jeden samochód-ten nasz.
- No w końcu jesteście.-powiedział Marco gdy nas zobaczył
- Sorry trochę się zasiedziałam.-usprawiedliwiłam nas
- Luz.
Wsiedliśmy do samochodu.Radio tym razem było wyłączone.
- Marco,idziesz dziś do klubu??-zapytałam
- Tak pójdę,wy idziecie?-spytał
- Idziemy.-odparł Robert
- No to super-pełna ekipa.-powiedział Marco i uśmiechnął się życzliwie
- To jedźmy do domu,ja się ogarnę,przebiorę i możemy jechać.
- We wszystkim wyglądasz uroczo.-odparł Robert
- Nie przesadzaj..-powiedziałam rumieniąc się
- Tylko mówię co myślę.
Marco siedział tak cichutko,jakby go nie było.
- Zbliżamy się.-powiedział w końcu Reus
W tym momencie zadzownił jego (Marco) telefon.
- Nie odbierzesz?-spytał Robert,kiedy komórka nadal dzwoniła
- Nie bardzo.-odparł Marco
- Choć sprawdź kto to,może coś się stało.-pouczył Lewy
- Zaraz zobaczę jak wysiądziemy.
Do końca drogi siedzieliśmy w ciszy.Choć nie trwała ona już długo.Po jakiś 5-10 minutach wysiedliśmy z samochodu.Marco tak jak mówił,spojrzał na telefon.
- I jak kto dzownił ?-zapytał zaciekawiony Robert
- Nie wiem..jakiś obcy numer.-powiedział zamyślony Reus
- Oddzwonisz ?-zapytałam
- Nie.Jeśli to coś ważego to ktoś sam zadzwoni drugi raz.-odpowiedział Marco Reus
- Spoko.
Więc w trójkę weszliśmy już do domu. Do salonu rzuciłam na kanapę bluzę i od razu w pośpiechu pobiegłam na górę,po ciuchy i kosmetyki,aby odpowiednio się przygotować na wyjście.
Ubrałam na siebie delikatną  sukienkę koloru jasnoniebieskiego,czarne bolerko i buty na niewysokim obcasie.Dodatkowo na szyi powiesiłam łańcuszek z zawieszką w kształcie kluczyka.Pomalowałam delikatnie oczy,a także usta błyszczykiem.Przejrzałam się w lustrze.Uważałam,że wyglądam nieźle.Włosy spięłam w koka.Dobrałam jeszcze odpowiednią do ubioru torebkę i byłam już gotowa.Do torebki wrzuciłam portfel i telefon.Powoli zeszłam na dół,gdzie Marco wraz z Robertem właśnie jedli kupione przez Marco marchewkowe ciasto.
- Wow świetnie wyglądasz.-powiedział Robert
- Dziękuję,ale znowu przesadzasz.-odparłam
- Nie przesadza wcale.-odezwał się Marco
- Wy też doskonale wyglądacie.-skomplementowałam ze szczerą prawdą
- Więc skoro jesteśmy już wszyscy gotowi,to ja dzwonię do Mario,że zaraz będziemy w klubie.
Po tych słowach Robert wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał numer do Gotze.
- Cześć.My już zaraz do was dołączymy.-powiedział do słuchawki
Mario najprawdopodobniej zapytał się Lewego czy idziemy w trójkę.
- Tak w trójkę.Zaraz podjedziemy.Czyli siedzicie tam gdzie zawsze ?-zapytał
(...)
- Możemy już jechać.Chłopaki czekają już tam gdzie zawsze,wiesz gdzie dokładniej Marco.Zbieramy się.-powiedział Lewandowski,który wyglądał naprawdę D O S K O N A L E <3
Wsiedliśmy znowu do auta,i pojechaliśmy.Klub był blisko,więc po niecałych pięciu minutach byliśmy na miejscu.
Weszliśmy do klubu,przy wejściu stało wielu ochroniarzy.Widać,że do tego klubu miały wstęp tylko popularne osoby tzw.Vipy.Oczywiście nas wpuszczono od razu.Marco szedł przodem.Doszliśmy aż do końca sali tego klubu,gdzie ujrzałam Mario,Nuri'ego,Kubę,Grosskreutz'a i innych Borussen.Wszyscy wyglądali bardzo ładnie.
Wraz z Marco i Robertem usiedliśmy.Ja usiadłam obok Mario i Roberta.Mario miał zajebiste perfumy.Poczułam ich zapach siedząc obok niego.Na stole były rozmaite przekąski.Jakieś tam surówki,paluszki..nic nadzwyczajnego.Oczywiście był też alkohol i wino.Ale ja i tak nie piłam.
- Czymś się może poczęstujesz?-zapytał się mnie Gotze
- Nie na razie dziękuję.-odparłam
A Robert już zdążył się zagadać z Hummelsem.Gadali bardzo szybko po niemiecku,więc rozumiałam pojedyncze słowa.
- Jednak to nie kłamstwo,że Polki są najładniejsze..-powiedział Mario a ja się dziwnie trochę poczułam
- Haha no wiadomo.Choć uwierz,są wyjątki.-powiedziałam
- U nas w Niemczech same wyjątki.-odparł z uśmiechem na twarzy Gotze
- A wiesz ile u nas jest kibiców Borussi?Mówię ci znam wiele osób szczególnie dziewczyn z facebooka,ask.fm które kochają Borussię.Musicie jeszcze kiedyś do nas przyjechać.-mówiłam
- Ja chciałbym.Ale wiesz..nie zawsze to od nas zależy.
- Rozumiem.
Robert spojrzał na mnie i uśmiechnął się bardzo sympatycznie.
- Twoje przyjaciółki też kochają piłkę nożną?-spytał zaciekawiony
- Moja koleżanka Julia jest dziewczyną Wojtka Szczęsnego.Zaś przyjaciółka jest dziewczyną Piszcza.Tak się jakoś złożyło.-opowiedziałam
- Mhm..to może i dla mnie się ktoś znajdzie ?-odparł ze śmiechem
- Haha no nie wiem.Ale co ty.Ty możesz mieć każdą dziewczynę.-powiedziałam
- Nie każdą.-zaprzeczył
- Może z wyjątkiem fanek Schalke ! -odpowiedziałam także się śmiejąc
- Masz na prawdę poczucie humoru.-skomplementował Mario
Nie wiem dlaczego,ale mój wzrok przyciągnął Marco.Był jakiś taki..smutny?Może po prostu źle się poczuł?
- Ej Mario,Reus jest jakiś smutny,czy mi się zdaje?-zapytałam
- Faktycznie jakiś taki inny niż zawsze się teraz wydaje.-odpowiedział
- Więc przepraszam,ale pójdę z nim trochę pogadać okej? Zobaczymy,może powie mi co się stało,że ma doła.-mówiłam
- Nie ma sprawy.
- Robert,zaraz wrócę.-powiedziałam do Lewego
Podeszłam do Marco.
- Hej Marco,wyjdźmy na chwilę na dwór.Pogadajmy,dobrze?-zaproponowałam delikatnie
- Spoko.-odparł trochę nieżywo
Wyszliśmy przed klub.Na taras.Powoli się ściemniało,ten czas tak niemiłosiernie leciał.
- Wszystko okej?-zapytałam go
- Tak..-odpowiedział ale nie patrzył mi w oczy
- Ej no nie kłam,przecież widzę,że coś jest nie tak.
- Tam siedzi jedna z moich niewielu byłych dziewczyn.Nawet mnie nie poznała..-powiedział smutno
- Ajjć Marco..nie smuć się.Ciesz się tym,że masz tyle wspaniałych przyjaciół.Masz Roberta,Mario,mnie..my o tobie nigdy,ale to nigdy nie zapomnimy.Wiesz czemu?Bo się bardzo dobrze rozumiemy.A to,że niezawsze wszystko się idealnie w naszym życiu układa jest normalne.-powoli na jego twarzy pojawiał się delikatny uśmiech
- Więc choć teraz,wracamy do środka.Nie myśl o niej.Pomyśl o teraźniejszości.Gadaj z chłopakami.Szybko zapomnisz.Idziemy.-powiedziałam zdecydowanie ale nie surowo
- Dziękuję za rozmowę.Przydała się.-podziękował Reus
- Spoko,zawsze możesz na mnie liczyć.
Poszliśmy z powrotem do środka.
- O kurczę,nie wzięłam torebki.-spostrzegłam
- Wrócić tam ?-zapytał Marco
- Spokojnie,pójdę a ty idź siadaj.-odparłam
Marco poszedł i usiadł obok Mario.Zaczęli razem gadać.Ja znowu wyszłam na dwór po tą torebkę.
- Wszystko dobrze?-nagle pojawił się Robert,jak zwykle się o wszystko troszczył
- Tak,tak tylko torebki zapomniałam.Bo rozmawiałam tu przez chwilę z Marco.Wiesz,on jest dość wrażliwy.-powiedziałam
- A ty lubisz wrażliwych chłopaków?No bo ja też jestem bardzo wrażliwy.
- Haha nie odpowiem na to pytanie.-przytuliłam Roberta i razem wróciliśmy do środka
______________________________________________________________________________
Hej :c
Wiecie,zastanawiam się czy dalej prowadzić bloga.Nie to,że pisanie mnie już nie kręci czy coś,ale po po prostu nie wyrabiam się.. :( Póki co jednak mogę tutaj dodawać,bo może jednak ktoś to czyta?Ten ktoś musi być naprawdę cierpliwy ! :D #Respect
Dużo się teraz mówi o przejściu Roberta do Monachium..dlaczego?Czemu mu tak zależy aby tam odejść?To jest jego decyzja.Trudno.Oby tylko tam się jeszcze bardziej rozwinął i nie zmarnował się.
Dziś takie zdjęcie *-*
DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE <3 KOCHAM WAS WSZYSTKICH :3

piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 42 ;d

- Dobra chłopaki,nie wiem jak wy ale ja już się najadłam . - powiedziałam
- Mi też już chyba starczy jedzenia..-odpowiedział mi Marco
- A ja przeciwnie-zjem jeszcze trochę-mówił Robert
- No to jedz,bo musisz mieć siły na treningu-powiedziałam z uśmiechem
- Wyskoczymy gdzieś jeszcze przed treningiem ?-spytałam po chwili Roberta
- Nie mam za bardzo czasu teraz.Właśnie zapomniałem ci powiedzieć,że muszę jeszcze zaraz podjechać po korki.Przepraszam.
- Spoko rozumiem.Tylko co ja przez ten czas będę robić..
- Jeśli chcesz mogę cię zabrać na jakieś lody czy coś. O ile Robert nie ma nic przeciwko.-włączył się do rozmowy Marco
- Ja nie mam nic przeciwko,w końcu się przyjaźnimy Marco.Ufam Wam.
- No to skoro Lewy nie ma nic przeciwko,to ja się zgadzam.To takie kochane,że nam ufasz <3
- Gdzie byś chciała się wybrać ?-spytał mnie Marco
- Właściwie nie mam pojęcia,choć mam ochotę na lody truskawkowe..-odpowiedziałam
- Ah zazdroszczę Wam tych lodów.-mówił Robert uśmiechając się do mnie
- Jak będziesz miał chwilę to też pójdziemy-powiedziałam pocieszając go
- Dobra,muszę już się zbierać po te korki.Wychodzicie razem ze mną teraz ?-zapytał
- Ja jestem gotowa.
- I ja też.
- To dobrze,chodźcie.
Marco wziął pieniądze i komórkę.Ja do torebki wrzuciłam telefon i portfel(choć byłam pewna,że Marco zachowa się jak dżentelmen i zapłaci mi za lody XD)
- Ja wezmę klucz.-powiedział Robert
- Jak coś bądźmy w kontakcie.-odpowiedział mu Marco
Pogoda była ładna..słońce grzało przyjemnie a niebo było bezchmurne.Kurcze niezręczna cisza moja i Reus'a :p
- Marco,czy Mario Gotze będzie dziś na treningu?-postanowiłam przerwać ciszę
- Wydaje mi się,że tak.Będzie cała drużyna.
- O jeju nie wyobrażam sobie aby go nie było akurat na tym treningu !-powiedziałam szczerze
- Miło by było mu to usłyszeć.Jeśli mogę zapytać.Od kiedy jesteś tak zwaną Borussen?
- Jakieś 2 lata,może trochę ponad 2.Wiem,że to niedługo,ale rozumiesz..wcześniej nikt mnie nie chciał 'zarazić' piłką nożną.Później oglądałam mecze Reprezentacji Polski,a wkrótce także Borussi.Przy meczach czasami płakałam,kiedy wynik był niekorzystny dla mojej drużyny.Ale potrafiłam się cieszyć jak szalona kiedy wygrywaliście.To jest dla mnie większość mojego życia,mimo tego że nie gram w żadnej drużynie kocham ten sport.-powiedziałam
- To na prawdę świetne,że zdecydowałaś mi się aż tyle powiedzieć.-mówił i uśmiechał się po swojemu
- Spoko.Dobrze mi się z tobą rozmawia.Czuję,że dobrze się rozumiemy.-wyznałam
- Ja też.Fajnie,że jesteś dziewczyną Roberta.Jak się na Was spojrzy to widać,że się kochacie.Chciałbym kiedyś też tak..-zaczął i nie dokończył
- No dokończ.Nie bój się nikomu nie powiem o tej naszej rozmowie.
- Że też kiedyś chciałbym być tak szczęśliwy jak wy jesteście w chwili obecnej..wyglądacie tak jakbyście się znali od lat.A mi?W związkach nigdy się nie układa..-odparł zasmucony
- Nie mów?Tobie?Tak świetnemu piłkarzowi i człowiekowi?W dodatku tak przystojnemu?-wypaliłam :o
- Haha miło mi to słyszeć.-odpowiedział lekko zarumieniony Reus
- Ale prawda jest taka,że zawsze trafiam i zakochuję się na kogoś kto później mnie rani.Wiem,że może to głupie ale tak po prostu odczuwam.
- To nie jest głupie.Rozumiem cię.Nie martw się wkrótce zapewne znajdziesz właściwą dziewczynę.I z nią będziesz szczęśliwy tak jak ja z Robertem.-pocieszałam go
- Już!Uśmiechnij się!-powiedziałam
Po moich słowach Marco się uśmiechnął szczerze.
- Dzięki za rozmowę.Fajnie jest zwierzać się jakiejś dziewczynie.Niby mam Roberta i Marco,ale wiesz to nie to samo ;)
- Jasne,jak ci coś będzie kiedyś leżało na sercu czy coś to zawsze możesz mi powiedzieć.
Zbliżaliśmy się do budki z lodami.Ku mojemu zdziwieniu było ich tam nawet kilka.Wyglądało na to,że wybór będzie trudny.Mimo tego,że na początku chciałam truskawkowe,to teraz już nie byłam swojej decyzji pewna.
- Na jaki smak się skusisz?-spytał mnie Marco gdy już doszliśmy
- O jeju,wybór niesamowity daj mi się zastanowić.-odparłam z wiecznym uśmiechem na twarzy
- Ja biorę czekoladowe i kawowe.-powiedział
- Hmm ja jednak wezmę owocowe.Tzn ananasowe i arbuzowe..-odpowiedziałam po chwili namysłu
- Na pewno?2 gałki?Spokojnie ja zapłacę..-mówił
- Tak,tak dwie.
Reus podszedł do pani która siedziała tuż za budkami z lodami.Złożył 'zamówienie' i zapłacił za nasze lody.Zaraz gdy wzięliśmy swoje lody,starsza pani jeszcze zaczepiła Marco.Powiedziała,że jej wnuczek jest kibicem Borussi i fanem Marco i oszalałby,gdyby dostał jego autograf.Starsza pani podała mu notes.Marco podpisał się na jednej z jego kartek.
- Dziękuję i smacznych lodów życzę.-powiedziała radośnie
- Do widzenia!
- To najlepsze lody w mieście..
- Mmm faktycznie mają w sobie jakiś wyjątkowy smak.-potwierdziłam
Znowu chwilę szliśmy w ciszy,choć już nie w takiej krępującej.Obaj zajadaliśmy lody.
- Która jest godzina?-zapytałam Marco w pewnym momencie
- O kurczę,już 11 ! -odpowiedział z zaskoczeniem
- Jak ten czas szybko zleciał..no nic musimy się pośpieszyć.Chyba musisz jeszcze zabrać torbę z ciuchami i wgl?
- Racja.
Reus zajrzał na ekran komórki.Właśnie dostał sms'a od Roberta,że czeka w domu.
- Robert już czeka na nas w domu.
- Nie mogę uwierzyć,że już za pół godziny spełni się jedno z moich największych(jak nie największe) marzeń!-powiedziałam w zachwycie
- To uwierz i się pośpiesz,bo jeszcze Robert pojedzie bez nas i będę trenował w samych bokserkach i na boso..-odparł żartując,oczywiście
- Hahah do byłby niezły widok.-zażartowałam choć i tak chciałabym zobaczyć klatę Marco na żywo (haha :D<3)
Zanim się obejrzeliśmy,byliśmy już przed domem Roberta.W sumie nic dziwnego,Marco narzucił niezłe tempo.
- Już się zaczynałem martwić.-powiedział Robert do mnie i przytulił mnie
Ahhh w jego ramionach jest mi tak ciepło..ogólnie to uwielbiam się przytulać.
-Koniec tych czułości,bo zaraz mamy być na Signal Iduna Park.-Marco stanął przed nami z torbą
- To możemy wychodzić.-powiedział Robert
- Ejejejj!Lewy,gdzie masz torbę z korkami i strojem?-zapytałam
- Cholera.Czekajcie bo została na górze.-powiedział i pobiegł na górę
- Cały Robert..zawsze zaganiany.
- Co ja bym bez ciebie zrobił,słońce.-zwrócił się do mnie Lewy trzymając już swoją torbę w dłoni.
- Wszystko mamy?-spytał
- Tak jest kapitanie.-odpowiedział mu Marco Reus
- Możemy już jechać?-pytałam zniecierpliwiona
- Tak,tak już jedziemy spełnić twoje marzenia!-mówił do mnie Robert
Uśmiechał się tak cudownie!Widać było,że na prawdę coś do mnie czuje.Dla mnie nie był kimś takim jak moi poprzedni chłopcy,był znacznie kimś więcej.
Przez całą drogę samochodem mówiłam coś typu 'omg,omg,omg' lub np 'jeju,jeju,jeju!' albo 'nie wierzę!'. Po prostu serce mi biło coraz mocniej.Robert na próżno próbował mnie uspokoić siedząc obok mnie na tylnym siedzeniu i trzymając czule moją dłoń.Marco kierował.
- Daleko jeszcze?-pytałam Reus'a nieskończenie.
- Jeszcze chwilę wytrzymaj.-odpowiadał
- Zaraz powinniśmy być na miejscu.-mówił Lewy,widząc że odpowiedź Marco mnie nie satysfakcjonuje
- O patrzcie już widać stadion!-powiedział Marco kilka minut później
- Jeju jaki cudowny..nie mogę uwierzyć,że tu jestem!I to z wami!Nie no-nie wierzę!!
- To jak gotowa na poznanie całej ekipy?-zapytał mnie Robert
Marco wyciągnął kluczyki z samochodu.
- Tak-powiedziałam przekonana
- Wysiadamy czy będziemy tak siedzieć?-wtrącił się Marco Reus
I w tym momencie ja i Robert wysiedliśmy z auta,Marco także to zrobił.Serce nadal biło mi bardzo mocno.
- Jest tu cudownie!-wybuchnęłam z zachwytu
- Zaczekaj aż wejdziesz na murawę.-mówił Lewy
- Na co czekamy?Idziemy.
Po moich słowach chłopcy wzięli swoje torby z korkami i strojem,a Marco zamknął samochód.Za parkowaliśmy na parkingu zaraz za SIP.Obok nas stało już kilka samochodów.Zanim zdąrzyliśmy odejść od auta,dojechało kolejne.Byłam mega ciekawa kto z niego wyjdzie!Próbowałam w myślach nawet obstawiać,postawiłam na Sahin'a.Nie wiem czemu,tak jakoś.Marco i Robert widząc,że jakiś samochód parkuje obok nich,zaczekali aż jego pasażerowie wysiądą.
W tym momencie za granatowego samochodu wyszedł nikt inny jak Mats Hummels!
` dhuwfhiwjdiufhiudqode - moje myśli były pokręcone
Czułam,że właśnie teraz spełnia się jedno z moich marzeń! To jest niesamowite!Chłopaki podeszli do Mats'a.Nie pozostawało mi nic innego jak także się przywitać.
- Ooo a to kto?Może ktoś cię przedstawi?-spytał Hummels patrząc na mnie
- To jest moja nowa dziewczyna-Dorota.Jest z Polski ale potrafi mówić po niemiecku.Jest największym kibicem Borussi jakiego miałem przyjemność poznać.-przedstawił mnie Lewy
- Cześć,Dorota miło mi.-przywitałam się i uścisnęłam dłoń Mats'a
Jego ręka była wyjątkowo umięśniona.
- Mnie na pewno już znasz ale i tak wypada się przedstawić.Mats Hummels,ale możesz mi mówić Matssy*.
- Chodźmy już na ten trening!-poganiał towarzystwo Marco Reus
Ja też byłam cholernie ciekawa,kto przyjechał już przed nami,bo widziałam kilka samochodów.
Po słowach Marco Matssy wziął torbę,identyczną tak jak ta Roberta czy Marco.Zanim się obejrzałam byliśmy już przed stadionem Borussi.Tak tym prawdziwym.Widziałam go teraz na żywo.Stałam przed nim w asyście Roberta,Marco i Mats'a. Stoję tu przed 'świątynią',która między innymi tyle zmieniła w moim życiu.Z którą będę na dobre i na złe.Nawet mimo porażek Borussi,która liczy się niemal ponad wszystko!
- Jesteś gotowa?-zapytał Robert i złapał mnie za rękę
- Jestem,możemy już wchodzić.-odparłam z radością
- Idziemy.-powiedział Mats
Doszliśmy już do samego wejścia.
- Damy przodem.-zwrócił się do mnie szarmancko Robert,przepuszczając mnie przodem
Weszłam jako pierwsza.Tuż za mną szedł Robert,a kolejno Marco i Hummels.
- Jejku jak tu jest cudownie..-powiedziałam do chłopaków zachwycona jak nigdy
- Patrzcie tam już stoi trener wraz z innymi.Chodźcie.-powiedział Hummels wskazując na murawę
- Chodź.-pociągnął mnie lekko za sobą Robert
Byliśmy już tak blisko,że mogłam dostrzec,że obok JURGENA KLOPPA stał Kevin Grosskreutz, Nuri Sahin, Kuba Błaszczykowski ,Roman Weidenfeller , Sven Bender ,a także Ilkay Gundogan i Marcel Schmelzer. Wszyscy byli już przebrani w stroje streningowe Borussi. Wyglądali jeszcze lepiej niż na żywo!
Podeszliśmy do nich bliżej.
- Oo mamy gościa!-powiedział Klopp mając mnie na myśli
- Dawaj,nic się nie bój.Jesteś tu ze mną,pamiętaj.-mówił do mnie Robert widząc,że trochę się zawstydziłam
- Dzień Dobry.-przywitałam się z Kloppem i z chłopakami
- Dzień Dobry trenerze.Chciałbym Wam przedstawić moją dziewczynę.Ma na imię Dorota,jest z Polski ale potrafi dobrze mówić po niemiecku.Kocha nas i naszą drużynę bez żadnych wyjątków.-przedstawił mnie Robert i uśmiechnął się szeroko
Po przedstawieniu mnie,Robert zostawił mnie na sekundę z Marco a sam podszedł bliżej Jurgena i zapytał się czy mogę towarzyszyć dziś na treningu BVB. Klopp oczywiście się zgodził,mówiąc,że sam chętnie mnie pozna.
- Panowie,przebierać się!Do szatni idzie już reszta zawodników.Do roboty! Zaraz trening!-poganiał ich Klopp
Robert,Marco i Mats zostawili mnie z innymi chłopakami.Siedzieli oni na ławce więc przysiadłam się do nich. Udiadłam obok Schmelzera. Myślałam,że umrę jak ktoś do mnie coś powie.. Marcel widząc,że szukam towarzyszów do rozmowy,zagadał do mnie.
- Zostaniesz dzisiaj z nami na treningu?-spytał
- Tak,zawsze marzyłam aby Was poznać.-odparłam zgodnie z prawdą
- To bardzo miłe.Możesz mówić mi Schmelle jeśli tylko chcesz.-zaproponował
- Dobrze.
- Na długo zostajesz tu,w Dortmundzie?
- Jeszcze dokładnie niewiem,ponieważ przyjechałam tutaj ze względu na Roberta.Póki co to ma być tylko wycieczka i spełnienie moich marzeń-Dortmund,Wy i spędzony czas z Robertem.Choć w przyszłości chciałabym tutaj zamieszkać.Kocham Polskę,mam tam swoją rodzinę i mieszkam w Warszawie.Ale czuję,że w Dortmundzie byłoby mi dobrze..-powiedziałam
- Rozumiem.-odparł Marcel
- Ahh jak tu jest cudownie.Przepraszam ale mało co mogę się skupić na rozmowie z Tobą,bo po prostu zawsze chciałam tu być. Wiesz co? Wyznam ci,że chciałam abyś był moim bratem.Wiem,że to trochę dziwne haha.Ale jeszcze jak byłam młodsza to wyobrażałam sobie,że idziemy np pograć w koszykówkę albo coś.A ty a także kilku innych piłkarzy Borussi jesteście dla mnie jak bracia.Kocham Was jak rodzinę.-wyznałam Marcelowi
- To słodkie.Kibice dla Nas też są rodziną.Rozumiesz,12 zawodnik na boisku.Ten najważniejszy.-powiedział
Po chwili przyjemnej rozmowy z Schmelle z drugiej strony usiadł obok mnie Sebastian Kehl!!
- O cześć.Przyciągnęłaś mój wzrok no nie zaprzeczę..-odezwał się do mnie
- Haha bez przesady,żadną miss nie jestem.-odpowiedziałam rumieniąc się
- Nie przejumuj się nim.-powiedział Marcel
- To może gdzieś wyskoczymy po treningu?-zapropnował Sebastian
- Ty nie zdajesz sobie sprawy kim ona jest.-powiedział Marcel,bo ja na początku nie mogłam niczego z siebie wydusić
- Własnie,nawet się nie przedstawiłam. Więc mam na imię Dorota i jestem z Polski,ale mówię też po niemiecku. Od niedawna jestem też dziewczyną Roberta. Borussię kocham niemal ponad wszystko.Także przykro mi,ale najprawdopodobniej wyjdę dziś gdzieś z Robertem.-sprostowałam propozycje Kehl'a
- Ouu. W takim razie cofam wszystko. Jeśli nasz najlepszy snajper ma dzięki tobie być jeszcze skuteczniejszy i szczęśliwy to warto pewne rzeczy poświęcić.-powiedział Seba
Robert,Marco,Matssy i reszta piłkarzy właśnie wychodziła już przebrana na murawę SIP.Robert widząc,że dobrzee się dogaduję z Dortmundczykami i rozmawiam z Sebą i Schmelle,puścił do mnie oko.
Ahh jak się nieokreślenie bardzo cieszyłam,kiedy wraz z nimi na murawie był także Mario Gotze!!Tak ten Mario Gotze..który mimo tak młodego wieku,osiągnął tak wiele.Jeden z najlepszych piłkarzy Borussi. Uwielbiam go!A teraz właśnie idzie w moją stronę!!
- Cześć.Robert i Marco dużo mi o tobie wspominali.Wydajesz się być na prawdę miła.-zwrócił się do mnie
- Dziękuję,miło mi to słyszeć. Szczególnie z twoich ust.-odparłam a serce mi nadal waliło
- Teraz za dużo sobie nie porozmawiamy,ale może zaraz po treningu jeśli zabierzesz się z piłkarzami Borussi,bo możliwe,że zaraz po treningu pojedziemy do klubu.Jeden z nas ma dziś imieniny.
- Ej fakcztynie. Mówisz o Nuri'm tak?-spytałam pewna siebie
- Skąd ty takie rzeczy wiesz? Ale tak o nim mówię.-powiedział dość zaskoczony
- Wiesz już przez jakiś czas śledzę wasze 'historyjki' i tak dalej..wiem o niektórych więcej niż oni sami.-powiedziałam Gotze'mu
- Dobra,to potem się ugadaj z Robertem,czy pójdziecie z nami do klubu.Może się zgodzi. Tam pogadasz z innymi piłkarzami i mam nadzieję,że dla mnie też znajdziesz sekundę, bo wydaje się,że masz ciekawą osobowość.-mówił Mario
- Dobra gotowi wszyscy?!Na początek pięć kółek dookoła stadionu! Raz dwa !-motywował piłkarzy Jurgen
- Ja usiadłam sobie na ławce rezerwowych. Zaraz obok mnie usiadł Jurgen Klopp.
______________________________________________________________________________
Cześć.Witam was znowu bo bardzo długiej jak dla mnie przerwie w pisaniu ;( Przykro mi z tego powodu. Myślałam,że w wakacje będę miała więcej czasu aby zaglądać na bloggera i pisać dla Was.Ale teraz spędzam niemal każdy dzień,który tylko mogę z przyjaciółką,bo już przyjechała z Londynu tylko do 30 sierpnia. Świetnie się razem bawimy,póki co wakacje bardzo udane.Teraz muszę już jechać na zakupy i cóż..powoli przygotowywać się do powrotu do szkoły-tym razem do gimnazjum.
DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE,NAWET KIEDY ROZDZIAŁY DODAJĘ PO DUŻYM ODSTĘPIE CZASOWYM. TO DLA MNIE BAAAAAAAAARDZO WAŻNE <3

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 41 (króciutko)

Obudziłam się rano w swoim pokoju.Podejrzewałam,że Robert mnie zaniósł do niego na rękach!No bo Marco by chyba tego nie zrobił.. Zerknęłam na zegarek. Była już dziesiąta ! Zaniepokoiłam się trochę. Dziś mieliśmy iść na trening Borussi. Ale ja nawet nie wiedziałam,o której on miał być godzinie ! Co za katastrofa. Natychmiast wyskoczyłam z łóżka i wyszłam z pokoju. Na korytarzu spotkałam Reus'a. Porażka! Nawet się nie ubrałam ! Wyszłam w pidżamie w kwiatki
` matko jaki wstyd-pomyślałam.
- Nic się nie martw,trening jeszcze przed nami. - powiedział Marco jakby czytał w moich myślach
- O jeju,dzięki za informację już spanikowałam.-mówiłam
- Spoko. Robert pojechał na zakupy spożywcze,ale zaraz powinien być z powrotem.-poinformował Marco
- Okej,no to ja idę się ogarnąć bo w końcu dziś ten trening ! - odpowiedziałam
- Idź,idź.
I weszłam znowu do swojego pokoju. Odetchnęłam z ulgą. Trochę mi było wstyd,że wyleciałam z pokoju taka nieogarnięta. Ale czasu się nie cofnie.
Ubrałam bluzkę z logiem BVB i czarne rurki. Do tego żółte buty nike. Nie przypadkowo w kolorach Borussi. Wyprostowałam włosy,schowałam telefon do kieszeni spodni i już spokojnie mogłam wyjść z pokoju bez żadnego obciachu.
Zeszłam na dół. Tam Robert rozpakowywał już zakupy o których wspominał mi Marco. A tak ogółem to im więcej słów zamieniałam z Reus'em to tym bardziej wydawał mi się sympatyczny.
- Cześć Robert. - przywitałam się
- Hej,wnioskuję,że dobrze ci się spało.
- Oczywiście.Ale ja już chcę na trening!! O której on wgl jest godzinie ? - zapytałam z niecierpliwością
- O 11:30 mamy być na Signal Iduna Park.Potem piłkarze idą do szatni,ale tam już cię nie wpuszczą.-opowiadał Lewy
- Oj tak,to by było zbyt piękne.-podsumowałam
- Bo znowu będę zazdrosny ! - odrzekł żartobliwie
- Oj tam oj tam. To co dziś mamy na śniadanko?-spytałam
- Jajecznica.Wystarczy?
- Ciesz się,że mam dziś dobry humor..
- Nie no,pewnie,że się cieszę z twojego szczęścia.-powiedział
- Dość gadania. Jemy i na trening.
- Maaaaaaaarcoo !!! - zawołał go Robert
Po chwili Marco zszedł do kuchni. Był ubrany na luzie. Pasowały do niego takie ciuchy.
Gdy skończyliśmy jeść Marco zagadał do mnie:
- Pewnie nie możesz się już doczekać ?
- No oczywiście,mam nadzieję że wszyscy mnie tam polubicie albo,że chociaż będę do zniesienia.- odpowiedziałam z uśmiechem
- Też kiedyś miałem swojego idola..ale to było dawno. Nie pamiętam już za bardzo.
____________________________________________________________________
Przepraszam,że taki krótki ten rozdział..ale rodzice non stop coś ode mnie chcą hahah <3 Weszłam tylko na chwilkę. Ale w końcu wakacje <3 Ja już właściwie nigdzie nie wyjeżdżam. Nie muszę już się martwić o szkołę.Idę teraz do gimnazjum na wysokim poziomie.Dostałam się do klasy z moją przyjaciółką i się z tego bardzo cieszę ;D Na dodatek,przyjeżdża do mnie za kilka dni ukochana przyjaciółka z Londynu <33 To będą niesamowite wakacje <3
JAK MYŚLICIE CO WYDARZY SIĘ NA TRENINGU BVB?KOMENTUJCIE ;*

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 40 :)

Po moich słowach obaj usiedliśmy do stołu. Potrawa Marco-a dokładniej standardowo kurczak,ziemniaki i sałatka..nawet nie wiem z czego ona była- miała w sobie coś,czego inne nie miały.Niby zwykła potrawa a jednak coś w niej było wyjątkowego,może jakieś przyprawy lub coś w tym stylu.
- Mmm..faktycznie bardzo dobre.- pochwaliłam
Robert odpowiedział mi uśmiechem.
I tak najnormalniej w świecie jedliśmy.Nie wypadało przecież rozmawiać podczas jedzenia! Gdy już skończyliśmy spytał:
- Dziś za piętnaście minut puszczają fajny film. Obejrzymy?
- Dobra,zgadzam się,choć nie obiecuję czy nie zasnę.-odparłam,a uśmiech nie schodził mi z twarzy
- To fajnie.
Usiedliśmy na kanapie przed telewizorem.
- Nie wiesz może co tam u Łukasza lub Wojtka?- zapytał nieoczekiwanie jak dla mnie
- Wiem,słyszałeś rozmowę moją i Nadki ? :O - odpowiedziałam pytaniem zaskoczona
- Haha,no przyznam,że coś tam słyszałem. - powiedział ze śmiechem
- U nich wszystko okej. Nadia idzie dziś do kina z Łukaszem. - opowiedziałam
- Na film animowany z tego co słyszałem ?
- Haha boże,to ja się z Nadią tak tylko droczyłam..Na romantyczny. - powiedziałam
- Hm,pewnie Nadka wybierała.
- Też tak myślę,biedny Łukasz musi się trochę pomęczyć.-mówiłam ze śmiechem
- A Wojtek Julkę na spaghetti zaprosił.A więcej mi nie wiadomo..
- Okej,patrz już się film zaczyna.-powiedział
Ja i Robert próbowaliśmy być wyjątkowo cicho. Ja jednak po kryjomu mu się przyglądałam. Próbowałam sobie wszystko ułożyć i w końcu uświadomić sobie,że jestem tu-w Dortmundzie,jestem dziewczyną Roberta Lewandowskiego i polubił mnie Marco Reus! Właśnie..a skoro już myślę o Marco. Co on właściwie tam sam robi?Może jest mu smutno?Wypadałoby go zaprosić i może razem obejrzeć ten film?No chyba,że Robert sobie tego nie życzy..
- Robert,może zapytaj Marco czy obejrzy z nami? Pewnie siedzi tam smutny,co będzie tam sam robił.-zaproponowałam
- Spoko,tam jest jego pokój.Zapukaj i po prostu się zapytaj.-odparł jakby to nie było nic trudnego
- Ale..no co ty. Znam go od dzisiaj,odezwałam się do niego tylko kilka razy..mógłbyś zrobić to za mnie? - zapytałam błagalnie
- Nie ma mowy.Musisz się przełamywać,pamiętaj jutro idziemy na trening.Jak się odezwiesz do chłopaków i Kloppa ? Jeśli nawet do Marco nie chcesz zapukać?-zapytał
Miał rację.Jestem nieśmiała.
- Zgoda.
Przeszłam przez korytarz,faktycznie były tam drzwi za którymi miał znajdować się pokój Reus'a. Przyznam,że moje nogi momentalnie się pode mną ugięły.Miałam trochę stracha,że Marco nie będzie chciał oglądać z nami tego filmu lub będzie myślał,że się narzucam. Trudno,raz się żyje. - pomyślałam
W tym momencie wzięłam się w garść i zapukałam.
- Proszę wejść.-odpowiedział Marco zza drzwi
- O hej,coś nie tak z jedzeniem?-zapytał zdziwiony
- Nie. Jedzenie było pyszne.Może....-zaczęłam mówić i się zająknełam
- Chciałbyś obejrzeć z nami film?-zaproponowałam niepewnie
- Jeśli nie będę wam przeszkadzał..w sumie to nie mam nic lepszego już dziś do roboty.-powiedział i wstał z fotela
Poszłam spowrotem do salonu.Oczywiście tam czekał Robert. Puścił mi oko po swojemu. Ja z Robertem nadal siedzieliśmy na kanapie,a Marco usiadł na fotelu.
Film był wg mnie dość ciekawy. Nosił tytuł 'Na krawędzi życia'.Opowiadał o dwóch parach,które wybierają się na wakacje.Nieoczekiwanie jednak występują pewne komplikacje podczas ich podróży.Lądują na jakiejś bezludnej wyspie. I wtedy muszą zapewniać sobie jedzenie itd.
Powieki zaczynały mi się kleić.Zerknęłam najpierw w stronę Roberta. Lewy oglądał film, nie wyglądał na śpiącego. Następnie popatrzyłam się na Marco. On także oglądał film z nieopisanym zaciekawieniem. Nie wiedziałam,czy jak zasnę tutaj przy nich nie będą mieli mi tego za złe.
Momentami zastanawiałam się czy ja się zmieniłam,od momentu poznania Lewego. Spostrzegłam,że kiedyś nie przejmowałam się takimi błahostkami .Teraz chyba było inaczej.Przynajmniej z mojej perspektywy. Uważałam na każdą swoją decyzję i na każde słowo.
Czułam,że jeśli zaraz nie pójdę do swojego pokoju,to zasnę tu na oczach Roberta i Marco.
Ostatecznie postanowiłam się tym nie przejmować.Położyłam delikatnie i powoli głowę na ramieniu Roberta i zamknęłam oczy.Właściwie,to miałam je pszymróżone. Spostrzegłam jak Marco puścił Robertowi oko :D Czy to coś miało znaczyć ? Haha
Więc siedziałam tak oparta głową o Lewego.Było mi dobrze. W krótkim czasie udało mi się zasnąć.
______________________________________________________________________
Witam Was czytelniczki :D To już 40 rozdział...jejku jak szybko to zleciało! Niesamowicie.
Mhm..trochę ponad rok od Euro 2012. A ja nadal pamiętam.Każdy moment.
Mecz z Grekami:
Pamiętam jak w ten dzień na matmie już mieliśmy luźne lekcje i na rękach pisaliśmy mazakami typu Polska,Polsko do boju,Lewandowski jest boski..itd.
Potem byłam cały czas z przyjaciółką na dworze. Zadzwoniła do nas koleżanka i zaprosiła na mecz. Ubrałyśmy się na biało czerwono. Na policzkach miałyśmy biało czerwone flagi. Z meczu też wszystko pamiętam po kolei..

Mecz z Rosjanami:
` Niezwykle istotny i ważny mecz` <3
To było coś..mój tata nie wierzył w biało-czerwonych.Ja miałam nadzieję i kibicowałam im całą sobą.Skutecznie.Pamiętam wszystko.Oczywiście szczególnie bramkę Kuby.Wtedy zaczęliśmy krzyczeć wszyscy na cały dom!  Chciałabym to powtórzyć ! Emocje były niesamowite.
Mecz z Czechami:
I to ten mecz o wszystko..ten najważniejszy.Na naszych biało-czerwonych patrzyła wtedy cała Polska.Nie tylko kibicowali im także inni kibice,bo wiedzieli,że dla Polaków będzie to jak np. święto narodowe.Wszyscy wszędzie poubierani na biało czerwono.Biało czerwona flaga na stadionie.Kibice z dumą odśpiewują hymn.Ah..i te okazje Polaków.Szkoda,że niewykorzystane ale były. Ten gol Jiracka. Zrujnował nam wszystko. Po 90 minutach Polska zalała się łzami. Ja oczywiście też ;'cc A najgorszy widok?Piłkarze płaczący na murawie.Załamany Tytoń,Lewandowski,Kuba..wszyscy.



Fajnie tak czasem powspominać.Może ktoś to przeczytał :D
A wy macie jakieś wspomnienia z Euro?Z kim oglądałyście mecze? Płakałyście po meczu z Czechami? A może byłyście na stadionie? Opowiadajcie *____________*

Liebster Awards *-*

Cześć :3 Dziękuję Emilce Reus a także Ashley za nominację do Liebster Awards ! Cieszę się,że moje opowiadania aż tak bardzo wam się podobają.. :)
Pytania Emilki :
1. Imię?
2. Ulubiony klub?
3. Ulubiony piłkarz?
4. Masz rodzeństwo?
5. Największe marzenie?
6. Ulubiony przedmiot?
7. Wybierasz się gdzieś na wakacje?
8. Kim chcesz zostać w przyszłości?
9. Jesteś szalona? ;D
10. Lubisz pisać opowiadania?
11. Ulubiona piosenka?
Odpowiedzi :
1.Mam na imię Dorota.
2.Ulubiony klub=Borussia Dortmund *_*
3.Ulubiony piłkarz= (jeśli chodzi o jednego ;d) Lewandowski <3
4.Mam brata.
5.Największe marzenie..hmm..poznać chłopaków z BVB w szczególności Roberta & Reus'a <3
6.Jeśli chodzi o ulubiony przedmiot szkolny to wf i j.Polski ;d
7.Nad jezioro i w góry ;)
8.Dziennikarką sportową :D
9.Czasami jestem szalona *o*
10. Tak lubię pisać opowiadania..ale czasem po prostu nie mam czasu dodawać regularnie itd ^^
11.Nie mam ulubionej 

Pytania Ashley :

1. Jak masz na imię? :)
2.  Co skłoniło Cię do napisania pierwszego opowiadania?
3. Lubisz jakiś sport oprócz piłki nożnej?
4. Jakiej muzyki słuchasz?
5. Co sądzisz o ludziach, którzy coś kopiują i podają za swoje?
6. Co Cię inspiruje podczas pisania?
7. Skąd pomysł na to opowiadanie?
8. Jesteś od czegoś uzależniona?
9. Jakie jest twoje motto życiowe?
10. Masz jakieś fobie? Jak tak to jakie?
11. Znasz/ widziałaś jakiegoś piłkarza? Jak tak to jakiego?

Odpowiedzi :
1.Dorota
2.Hm..wcześniej chyba czytałam inne,często miałam też sny w których byli piłkarze ;D
3.Lubię piłkę ręczną i koszykówkę,poza tym też badminton *-*
4.Różnie ;] 
5.Są bardzo niesprawiedliwi..nwm wgl po co to robią. Powinno się najpierw zapytać o zgodę autora jakiejś pracy.
6.Muzyka..najczęściej słucham Yiruma w internecie ^^
7.Ze snów :D
8.Od facebooka i piłkarzy *__*
9. ` Póki walczysz jesteś zwycięzcą ! ` <3
10. Mam jedynie lęk wysokości..boję się trochę pająków,ale tylko tych MAŁYCH :D
11. Widziałam jedynie kiedyś tak na stadionie..chociaż kiedyś z koleżankami spotkałyśmy jednego z piłkarzy Zagłębia Lubin (Szymona Pawłowskiego) w galerii i mam autograf *,*

NOMINOWANE BLOGI *.*
http://na-zawsze-razem-ty-i-ja.blogspot.com/
http://tuwszystkosiezaczelo.blogspot.com
http://footballforever12.blogspot.com/
www.opowiadanie-lewa.blogspot.com
http://marco-kamila-bvb.blogspot.com/
http://m-i-marianna.blogspot.com/

 PYTANIA DO WAS :)
1.Byłaś na jakimś meczu ? 
2.Grasz w piłkę w jakiejś drużynie?
3.Czy masz koleżanki interesujące się piłką ?
4.Jak uważasz,czy chłopcy lubią jak dziewczyny się nią(piłką) interesują ? :D
5.Masz rodzeństwo ?
6.W jakim województwie mieszkasz?
7.Komu kibicujesz w Polskiej Ekstraklasie ?
8.Co sądzisz o Cristiano Ronaldo?
9.Ulubiony Polski piłkarz?
10.Masz jakiegoś zwierzaka?
11.Ulubiony piłkarz i dlaczego akurat on ;]
_____________________________________________________________________
Więc jeszcze raz dziękuję :) Dajcie znać jak odpowiecie na pytania *.* Niedługo postaram się dodać kolejny rozdział. Pozdrawiam was Borussen :D !

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 39 : )

Nie myliłam się .Z czarnego porsche wyszedł Reus ! Matko,jak on bosko wyglądał..miał na sobie białą koszulę,którą ledwo było widać.Przykryta ona była czarnym swetrem a na to czarna skóra.Włosy miał ułożone tak jak zazwyczaj.Myślałam,że zaraz zemdleję! Trzeba było wrócić na ziemię.
- Cześć Marco, to jest moja dziewczyna-Dorota. Oczywiście jest Polką. - przedstawił mnie Robert
- No śmiało odezwij się do niego. - szepnął mi Lewy do ucha
- Cześć.Wiele o tobie słyszałem,miło mi cię poznać.-przywitał się Marco i ku mojemu zaskoczeniu jak prawdziwy dżentelmen pocałował mnie delikatnie w dłoń
Myślałam,że umrę na miejscu! Po chwili uśmiechnęłam się do chłopaków i odpowiedziałam Marco :
- Hej.Mi też bardzo miło Cię poznać. Na prawdę jesteś jednym z moich idoli.-powiedziałam
Zaraz potem pomyślałam,cholera gorzej już chyba na dzień dobry nie mogłam nic powiedzieć.
- To jak wsiadamy ? -spytał się Lewy Reus'a
- Oczywiście zapraszam.-mówiąc to Marco wsiadł za kierownicę,a Robert otworzył mi drzwi od samochodu bym mogła spokojnie wejść
Nie pamiętam kiedy ostatnio jechałam tak drogim samochodem ! Obok mnie siedział Robert,a Marco, tak jak już wspominałam prowadził.
- To teraz jedziemy do ciebie,tak?-zapytałam Roberta
- Tak.
- Marco,proszę jedźmy w moją stronę u mnie pogadamy,zgoda?-zwrócił się do Marco
- Spoko.-odparł
- I gdzie wyciągniesz Roberta? Dortmund na pewno ci się spodoba.-nieoczekiwanie powiedział do mnie Reus
- Dziś pójdziemy po prostu na spacer. A potem mamy w planach spotkać się z innymi chłopakami z Borussi.-odpowiedziałam
- Rozumiem.
Robert popatrzył na mnie i się uśmiechnął po swojemu,jakby chciał powiedzieć `A nie mówiłem,że cię polubi! `
- Nie obrazicie się jak puszczę muzykę tu teraz w samochodzie ? - spytał się nas
Robert popatrzył na mnie,a ja twierdząco pokiwałam głową.
- Nie absolutnie. Twoje auto.-stwierdził
W tym momencie Marco puścił płytę Justina Biebera. Ee..nie wiedziałam co mam powiedzieć. Co prawda słyszałam,że Marco go słucha, a nawet,że był na koncercie ale i tak mnie zatkało. Lewy zaczął się śmiać pod nosem,dzięki niemu ja także.
Z czego tak się śmialiśmy ? Marco po cichu śpiewał Bejbe,Bejbe,Bejbe oo ..! Spytałam się po cichu Lewego czy lubi Biebera. On odparł,że nie. Więc poglądy co do muzyki też mieliśmy podobne.Cieszyło mnie to.
- Dobra już prawie jesteśmy na miejscu.-powiedział Marco
Po chwili faktycznie silnik samochodu zgasł,a Reus wyciągnął kluczyki.
- Jesteśmy na miejscu.-powiedział Lewandowski
- Wow,to tu mieszkasz?-zapytałam
- Tak,wiem,że może nie wygląda idealnie ale dach nad głową jest.-powiedział skromnie
- Żartujesz sobie ! Ten dom przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. - odparłam zachwycona
- Miło coś takiego słyszeć.
- Halo zostajecie w aucie?-powiedział ze śmiechem Marco
- Nie,nie już wychodzimy.-powiedziałam
Marco i Robert wnieśli mi do domu cały bagaż,choć mówiłam,że sama sobie poradzę i ich pomoc nie jest konieczna.
Weszliśmy do domu. W środku było dużo przestrzeni. Ściany pomalowane były na błękitno. Już mi się tu podobało. Robert zaparzył ciepłą herbatę i wyciągnął ciastka. Ugościł serdecznie mnie i Marco. Wiedziałam,że Marco ot tak po prostu nie prosił Lewego o jak najszybszy powrót z Polski,więc chciałam zostawić ich samych aby mogli odbyć 'męską rozmowę'. Po krótkiej rozmowie w końcu powiedziałam:
- Robert,zaprowadź mnie do mojego pokoju ja rozpakuję swoje rzeczy a wy sobie porozmawiajcie.
- Okey.-zgodził się i zaprowadził mnie do pokoju wraz z moimi bagażami
- Dzięki. - powiedziałam
- Jak będziesz coś potrzebować to ja i Marco siedzimy na dole. Wystarczy zejść i powiedzieć.-mówił uprzejmie
- Spoko.
Gdy Robert wyszedł z mojego pokoju zadzwoniła Nadka. Jakby wiedziała,że to jest najbardziej odpowiedni moment na rozmowę.
- Halo ! I jak ci tam ? Żyjesz ? Czy umarłaś z zachwytu ? - spytała Nadia
- Tu jest genialnie ! Co prawda,dopiero wylądowaliśmy ale już jesteśmy w domu Lewego. Mówię ci jesteśmy tu dopiero jakieś 2 godziny, a mi już się tu bardzo podoba. - powiedziałam
- A poznałaś chłopaków z Borussi ? - zapytała podniecona
- Jeszcze nie i dziś chyba nie poznam. Robert stwierdził,że jest niedziela i nie warto dziś zawracać im głowy,ale obiecał spotkanie z nimi. - opowiedziałam
- Aha..- odparła Nadia zawiedziona
- Głowa do góry ! Poznałam Marco!! - krzyknęłam
Musiałam się jednak opanować,bo domyślałam się,że Robert i Marco to mogą słyszeć.
- No nie gadaj ! Opowiadaj wszystko ze szczegółami ! -nalegała Nadka
- Więc..jest jeszcze fajniejszy i przystojniejszy niż w telewizji czy internecie. I..słucha Justina Biebera, dziś słuchał Jego płyty w samochodzie. A teraz właśnie siedzi na dole z Robertem i rozmawiają o czymś ważnym. - opowiadałam ze szczegółami
- Niesamowite..- mówiła Nadia
- A co tam u ciebie? Jak z Łukaszem?- zapytałam
- Świetnie. Dziś idziemy do kina. - chwaliła się
- Na film animowany? - spytałam ze śmiechem
- Hahaha,bardzo śmieszne.- odparła Nadka sarkastycznie
- Na romantyczny. - dokończyła już z powagą
- Biedny Łukasz,jak on to zniesie..-droczyłam się z Nadią
- Widzę,że humor ci dziś dopisuje.A nie chcesz się dowiedzieć co tam u Julki?
- Mów. Jak u niej, jak u Wojtka ? - prosiłam
- Więc u nich ogólnie też wszystko dobrze. Wojtek zaprosił ją dziś na spaghetti.
- Ułł..to widzę romantycznie . - i po moich słowach obie zaczęłyśmy się śmiać
- A wy co dziś planujecie? W końcu jesteś w Dortmundzie - tam gdzie zawsze marzyłaś aby się znaleść. - powiedziała
- Dziś wystarczy nam zwykły spacer. Myślę,że za równo ja jak i Robert jesteśmy trochę zmęczeni podróżą.-odpowiedziałam
- Dobra,wygląda na to,że musimy kończyć bo właśnie Łukasz po mnie przyszedł i zaraz wychodzimy. To miłego spaceru życzę :* - pożegnała się
- Miłego filmu romantycznego :D - odparłam do słuchawki
Nawet nie spostrzegłam,kiedy przegadałyśmy pół godziny ! Moje rzeczy rozpakowałam podczas rozmowy, więc właściwie to nie miałam już nic do roboty. Przyszykowałam się jeszcze tylko na spacer . Ubrałam kremowe rurki wraz z kremową bluzką, a na to szarą bluzę. Ponieważ Robert miał w domu schody,to po cichu zeszłam na nie ,aby popatrzeć czy chłopcy już skończyli rozmawiać. Dobrze,że to zrobiłam,ponieważ wyglądało na to,że skończyli już swoją rozmowę. Zeszłam do nich na dół,usiadłam obok Lewego.
- To o której wychodzimy? - zapytałam
- Możemy już. Zależy od ciebie. - powiedział uprzejmie
- Jeśli nie masz nic przeciwko,to możemy już, bo ja jestem gotowa. - powiedziałam
Robert wstał wziął portfel i komórkę.
- Marco, zostawiam ci klucze,potem nam otworzysz.-zrócił się do Reus'a
- Jasne o nic się nie martwcie.-odpowiedział
- To my wychodzimy.Zamknij.
I wyszliśmy. Robert złapał mnie za rękę-normalnie myślałam,że zaraz zemdleję.Ale w takim momencie nie mogłam.
- Znam takie jedno ładne miejsce. Tu niedaleko.Chciałabyś je zobaczyć? Jest tam ogromna łąka i rzeka. - zaproponował
- Zapowiada się ładny krajobraz.Oczywiście,prowadź.
W mojej głowie roiło się wciąż od wielu pytań. Teraz byłam ciekawa, o czym Robert rozmawiał z Marco.
- Robert,mogę wiedzieć o czym rozmawiałeś z Reus'em ? - zapytałam niepewnie
- Więc..ze szczegółami to ci nie opowiem,ale mogę powiedzieć,że Marco pokłócił się ze swoją dziewczyną-Shiną. Poszło im tam o jakąś głupotę. - opowiadał
- Ojej..biedny Marco. - powiedziałam z współczuciem
- Napisał mi sms'a,ponieważ właściwie póki co nie miał się gdzie podziać.Wraz z Shiną planowali kupno nowego domu,więc do tej pory mieszkali u Shiny.Ale ta po kłótni z Marco po prostu go już tam nie chciała.-mówił
- Rozumiem.-odparłam
- Patrz to już niedaleko. Już widać tą rzekę. - powiedział Robert i wskazał na rzekę na polanie
- Ojej,faktycznie.Ładnie tutaj.Skąd ty znasz takie ładne miejsca?
- Wiesz..czasami po treningach lub meczach lubię się jakoś odstresować czy coś. Wtedy wkładam słuchawki na uszy i sobie biegam po okolicy.-odpowiedział
- Ale przyznaj,fajną masz pracę. - powiedziałam
- Tak uwielbiam moją pracę,ponieważ mogę robić to co kocham od dzieciństwa-grać w piłkę. Zarobki też są zadowalające.
- Hm..ciekawe czy ja kiedyś będę robić to co kocham.-powiedziałam zamyślona
- Miejmy taką nadzieję.
Robert rozłożył swoją bluzę na trawie zaraz przy rzeczce i usiadł. Ja także usiadłam. Siedzieliśmy tak trochę i rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Podczas drogi powrotnej zaplanowaliśmy jutrzejszy dzień. Mieliśmy jutro w planach trening Borussi ,mogłam nawet porozmawiać z Kloppem! Nie wiedzieliśmy jednak dokładnie jak spędzimy jutrzejszy wieczór.
- Coś się pewnie urodzi :-) - stwierdził Robert

___________________________________________________________________________
Siema ;D Jak tam się trzymacie po finale Ligi Mistrzów ? U mnie jest ciężko,ale emocje już opadają.. Dzięki za każdą opinię i komentarz. : )
Rzeka + łąka *O*


Marco :) 
& Ubrania

środa, 15 maja 2013

Rozdział 38 : )



W skrócie opowiedział mi,że po meczu z Czechami wszyscy nasi piłkarze,w szatni nie tylko płakali..byli na siebie bardzo źli.Mieli to odczucie,że zawiedli całą Polskę,bo podczas Euro 2012 nawet maluchy i staruszkowie kibicowali Polakom i mieli nadzieję na wyjście z grupy.Robert powiedział mi też coś,czego nie wyczytałam w żadnej gazecie ani na stronie internetowej.Wyjawił mi to bowiem w tajemnicy.Mówił,że gdy już wyjeżdżali z hotelu w jednym z pokoi zastał płaczącego Przemka Tytonia.Kiedy zapytał dlaczego płacze,Przemek odparł,że zawiedli naród i nie osiągnęli głównego celu.Lewy odpowiedział mu na to,że prawdziwi kibice są z nimi zawsze,a Tytoń jest naszym bohaterem narodowym.Dokładnie zgadzałam się ze słowami Roberta.Pewnie gdybym mogła powiedziałabym Przemkowi to samo-że jest legendą i bohaterem.Trochę mnie to wzruszyło.Lewandowski mówił także o kilku innych chwilach związanych z Euro.Później ponownie zaczęliśmy słuchać muzyki.Tym razem już bez płaczu i łez.Ja jednak wkrótce zasnęłam.Musiałam spać na prawdę długo.Około godziny dziewiątej rano (!!) Robert zbudził mnie delikatnie.
- No śpiochu chyba już pora wstawać prawda? - zapytał z uśmiechem
- Na to wygląda.Gdzie jesteśmy ? - zapytałam zaspana
- Za pół godziny lądujemy.-odpowiedział
- O matko! Jak ta podróż szybko minęła.Nie mogę uwierzyć,że już zaraz będziemy na miejscu..i zobaczę Marco !-odparłam zadowolona
- Ej,bo będę zazdrosny.-powiedział żartobliwie
- Haha daj spokój. - mówiłam i złapałam za jego rękę
- Po prostu nie mogę się doczekać !
- Przyznam,że ja też chciałbym już być na miejscu.-powiedział Lewy
- To..co dziś będziemy robić ? Jakieś propozycje?-zapytałam podekscytowana
- Hm..na początku muszę skontaktować się z Marco.Umówimy się z nim na spotkanie.A potem co byś chciała ?
- Przecież dobrze wiesz,że chciałabym poznać innych Dortmundzyków .-powiedziałam
- Tak..ale dziś to za bardzo nie będzie możliwe,bo dziś jest niedziela.Wiesz większość pewnie spędzi czas z rodziną.-odparł zamyślony
- A co byś powiedziała na spacer po Dortmundzie ? - zaproponował
- Jestem na tak.Tylko najpierw odłóżmy walizki i swoje rzeczy oczywiście.-zgodziłam się na jego propozycję
- No to mamy plany.-powiedział
- Owszem.A ja już nie mogę się doczekać.
W tym momencie odezwała się kobieta z gabinetu.Powiedziała aby zapiąć pasy,ponieważ lądujemy.
- Masz zapięte pasy?-skontrolował Robert
- Tak. Więc lądujemy.
Zamknęłam na chwilkę oczy,bo nie lubiłam lądowania. Po chwili je ponownie otworzyłam i ujrzałam Dortmund.Tak byliśmy już na miejscu!W Niemczech w Dortmundzie!Moje marzenia powoli zaczynały się spełniać!Nie mogłam w to uwierzyć.
- Tempo,tempo wysiadamy. - poganiała nas ta kobieta
Bagaże wyciągnęli nam inna 'służba' samolotu.
- Co powiesz na to,że zatrzymamy się jeszcze w kawiarni?A ja w tym czasie napiszę do Marco,że może po nas już przyjechać.
- Spoko.
Usiedliśmy w pierwszym stoliku przy wyjściu.Już po chwili podszedł do nas jakiś młody mężczyzna,jakoś tak w wieku Roberta.Gadał coś tam do nas po niemiecku,ale nie wszystko rozumiałam.Po kilku słowach mogłam jednak się domyślić,że prosi go o zdjęcie.Robert oczywiście się zgodził.Mężczyzna podał mi komórkę,a ja nią zrobiłam fotkę.Miło podziękował i pożegnał się z nami.
- Okej,Marco napisał,że za dwie minuty będzie. - odparł Lewy
- Dobra.Trudne jest to oczekiwanie,ale wytrzymam.-powiedziałam
- Masz szczęście,że Reus był tu w pobliżu.-stwierdził Robert
Po chwili przed kawiarnię podjechało czarne porsche.Byłam niemal pewna,że zaraz z niego wysiądzie Marco.


___________________________________________________________________________
Hej..witam Was dziś po znacznie dłuższej przerwie niż zwykle.Głupio mi tak was znowu przepraszać..ale muszę to zrobić. Po prostu ostatnio mniej czasu spędzam na komputerze.. (jedynie na facebooku spędzam czasem więcej czasu bo mam go w telefonie).Jestem ciekawa,czy ktoś jeszcze będzie czytać ten rozdział,po tej długiej przerwie..więc jeśli ktoś tu jeszcze czasem zagląda po mimo,że bardzo dawno nie dodałam rozdziału to proszę o komentarz.Przyjmę każdą krytykę i opinię.Mam nadzieję,że będę miała możliwość jak najczęściej pisania kolejnych rozdziałów dla was..i dla siebie ;]
Obecnie jestem już po tym nieszczęsnym teście szóstoklasisty,złożyłam już papiery do gimnazjum i miałam rozmowę kwalifikacyjną.Jednak to nie koniec,bo czekają mnie też testy do gimnazjum z języków,muszę je dobrze napisać aby dostać się do szkoły spoza rejonu. A co tam u was ? :*
Aha ! Więc przepraszam za długość tego rozdziału i ... za to że bardzo dawno tu nie zaglądałam .

niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 37 :*


Pakowanie moich rzeczy,ciuchów i kosmetyków okazało się męczącą robotą. Na szczęście Robert pilnował czasu. Była już godzina za dwadzieścia piętnasta ! A my nadal byliśmy u mnie w domu. Musieliśmy już wychodzić.
- Zbieramy się. Bo nam samolot odleci,a następny jest dopiero za dwa dni.-powiedział
- Już. Możemy iść. - powiedziałam biorąc walizkę i torbę
- Chyba nie myślisz,że pozwolę ci trzymać takie ciężary?-odpowiedział pytaniem
- Hahaha,to nie jest aż takie ciężkie.
- Dawaj to.- mówił i wziął moje rzeczy
- Dzięki.-podziękowałam
- Zamówiłeś taksówkę?-spytałam
- Tak. Facet ten sam przyjedzie za minutę. - powiedział Lewy
- No to dobrze..już myślałam,że zapomnieliśmy zadzwonić ;d
- O nic się nie martw.
Chwilkę później przyjechała taksówka. W mgnieniu oka znaleźliśmy się na lotnisku.
- Uff..jesteśmy na czas.-odetchnęłam z ulgą wchodząc do samolotu
- Mówiłem,że wszytko będzie OK. Siadaj tam z tyłu.-prosił
- Spoko.-potwierdziłam i według jego prośby tam usiadłam ]
Robert usiadł obok mnie.
- Teraz możesz już z powrotem iść spać.-odparł ze śmiechem
- Skoro tak..
Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Jednak zamiast snu przychodziły mi na myśl rozmaite pytania..dotyczyły one tego kim będę w przyszłości, czy pozostali Dortmundczycy mnie polubią, czy będę miała okazję wymienić kilka zdań z Jurgenem Kloppem,czy Marco będzie z mieszkał w domu Roberta przez pewien czas?
Robert widząc,że nadal nie śpię a oczy mam zamknięte zapytał:
- O czym lub o kim myślisz ?
- Zadaję sobie wiele pytań, na które w najbliższych dniach poznam odpowiedź.-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Mogę wiedzieć,jakie to są pytania??Może uda mi się na nie odpowiedzieć.
- A więc...(tutaj powiedziałam mu wszystkie pytania,o których myślałam)
- Moim zdaniem pasujesz właśnie na dziennikarkę sportową,a chłopaki na pewno cię polubią!Jurgena też pewnie poznasz.A co do Marco..to tego też nie wiem. Pewnie przeżywa teraz trudne chwile. - opowiadał Robert
Zaczął mnie delikatnie głaskać po głowie. Zaczynało mi się to podobać ;P
- Pamiętaj zawsze jak będziesz miała jakieś pytanie lub sprawę to możesz mnie zapytać albo coś wyjawić jeśli tylko będziesz tego chciała. - powiedział czule
- Dobrze..zapamiętam to sobie.-odparłam z uśmiechem
W tym momencie przypomniało mi się to pytanie..to które niepokoiło i wzbudzało u mnie smutek wtedy kiedy Robert był w Dortmundzie. Tak właśnie to..o Anię. Nadal byłam w tym samym punkcie. Wciąż nie wiedziałam co się z nią stało..bo bałam się oto zapytać Roberta.
- O czym ty tak znowu myślisz ? - spytał
- A tak ogółem..-odpowiedziałam zmieszana
`Czy on czyta w myślach ;o ? - pomyślałam
- Czy coś nie tak ? - zapytał znowu
- Nie..mam jedno takie pytanie..- zaczęłam choć nie wiedziałam czy to odpowiedni moment
- Mów bez namyślenia,jeśli tylko chcesz mi powiedzieć. - odparł
- Właśnie tego nie jestem przekonana..-powiedziałam
- No to spokojnie..nie ucieknę :) - mówił uśmiechając się łobuzersko
Kochałam ten jego uśmiech ! I jeszcze w dodatku te dołeczki ! Nie dość,że był mądry,szczery,troskliwy to jeszcze ogromnie przystojny ! Można by pomyśleć,że ideał. Właściwie to dla mnie on był ideałem.
- Ja będę słuchać muzyki,jak coś to szturchnij mnie. - zapowiedział Robert
- Spoko,postaram się ci nie zawracać głowy.
Po chwili Lewy tak jak mówił założył słuchawki i podłączył do MP4.
Po kilku minutach Robert..zasnął ! Zasnął jak małe dziecko ! To było takie..słodkie. Musiało to nieźle wyglądać,taki mężczyzna oparty na moim ramieniu. Wzięłam do ręki komórkę Roberta,która leżała obok. Włączyłam aparat i zrobiłam tak zwaną 'słocię' z ręki. Kliknęłam na podgląd a tam wyświetliła się mega słodka fotka śpiącego Roberta no moim ramieniu! Ustawiłam mu to na tapetę. Trochę dziwnie,że bez pytania. Ale wiedziałam , że i tak się nie zezłości. On taki nie był.
Oparłam się delikatnie swoją głową o okno a Lewy nadal leżał na moim ramieniu. Ja także włożyłam słuchawki tylko,że były one podłączone do mojego telefonu. Przesłuchałam kilka piosenek, aż w końcu nastała ta ,która zazwyczaj wywoływała u mnie łzy,smutek ale przede wszystkim dumę z bycia Polką. Jednym słowem ' Heart Courage '. Był to utwór bez żadnych słów, a pomimo tego wzbudzał u mnie silne emocje i uczucia. Podczas jego słuchania przypominałam sobie całe Euro 2012.. począwszy od meczu z Grekami aż do finału Hiszpania-Włochy. Łzy jednak wywoływane były przez to,że nie osiągnęliśmy my jak naród i piłkarze tego co mieliśmy jako główny cel- nie wyszliśmy z grupy. Smutek ten był zmieszany z dumą.
Nawet nie poczułam,kiedy łzy zaczęły mi cieknąć po policzku. Jedna z nich przez przypadek 'zleciała' na Roberta.
- Ej, dlaczego płaczesz coś się stało ? - spytał obudzony przeze mnie Lewy
- Tak,znaczy nie. - mówiłam niezdecydowanie
- Posłuchaj tego.-mówiąc to podałam mu słuchawkę i jeszcze raz otworzyłam ten utwór. Robert chwilę słuchał z zamyśleniu. Wiedziałam,że wszystko dokładnie pamięta z Euro. Byłam jednak dość zaskoczona kiedy spostrzegłam,że mu także chce się płakać.
- Robert co ty czułeś w tych chwilach?Wtedy kiedy strzeliłeś tak ładną bramkę? Albo jak nie wyszliśmy z grupy tracąc bramkę z Czechami? Opowiedz mi,proszę.Umieram z ciekawości. - poprosiłam
- No dobrze..ale tylko mi tu nie płacz. Nie potrzebuję więcej łez. -odparł z uśmiechem
I zaczął mi opowiadać...
____________________________________________________________________________
Dobry wieczór wam ;P Na początek chciałam przeprosić was,że znowu tak długo nic nie pisałam..ale zrozumcie ;p Sprawdzian 6kl,papiery do gimnazjum i w dodatku jeszcze święta i tony zadań domowych.
A więc PRZEPRASZAM. ;)) Mam nadzieję,że mi wybaczycie i wciąż będę mogła czytać wasze komentarze ^____^

wtorek, 26 marca 2013

Rozdział 36 ;)


Wstałam o jedenastej ! O kurcze..nieźle mi się spało! Moje serce stanęło gdy przypomniało mi się,że na dwunastą miałam być w domu Roberta !
I co teraz ? Przecież nie mogę odwołać tego spotkania - pomyślałam
Ostatecznie go nie odwołałam.Ale dzięki Bogu zadzwonił Lewy.Miał nowe plany z moim udziałem. Wytłumaczył mi,że przecież nie mam zbyt wiele czasu aby obejrzeć ten film skoro jeszcze dziś mamy lecieć do Niemiec.
- Cześć jak ci się spało ? -spytał przez komórkę
- Dobrze,dopiero wstałam.-przyznałam się
- Wiesz..z obejrzenia filmu chyba nici.Ale mam pomysł.Bo dziś lecimy do Dortmundu,prawda ? - zapytał z nadzieją,że się nie rozmyślę.
- Tak ! - odpowiedziałam zadowolona
- Więc chyba musimy się spakować,nie ? - odparł
- O matko! Całkiem o tym zapomniałam! - powiedziałam
- No widzisz,głuptasie .. to może wpadnij zaraz do mnie jak będziesz gotowa.Najpierw ja się spakuję,a potem pójdziemy do ciebie i pomogę ci się spakować. Okey ? - zaproponował
- Pewnie,tylko niewiem czy się wyrobię na dwunastą,bo jeszcze jestem w piżamie dopiero wstałam z łóżka.-tłumaczyłam się
- Rozumiem. Dobra, postaraj się jak najszybciej do mnie przyjść.Bilety kupiłem w nocy przez internet.Samolot mamy na piętnastą.-powiedział
- Jesteś taki..wspaniałomyślny.-dobrałam określenie
- Haha,a ty jesteś naprawdę wyjątkowa.Dzięki.No to widzimy się jak najszybciej u mnie. Do zobaczenia!
- Paa !
Zaraz po tym telefonie zbiegłam na dół po schodach i zrobiłam sobie kanapkę 'na szybko' z szynką. Gdy tylko zjadłam pobiegłam zpowrotem na górę ,przygotowałam sobie ciuchy i poszłam się myć.
Na dziś przygotowałam sobie szarą bluzę z napisem `make love`,czarne rurki,czarne vansy a także szarą czapkę,paznokcie miałam pomalowane na czarno :)
Spod prysznica wyszłam około godziny jedenastej dwadzieścia. Wyrobiłam się dość szybko jak na siebie..Szybko ubrałam przygotowane przez siebie ciuchy,wzięłam torebkę i klucze i wyszłam z domu. Zamówiłam taksówkę. Przyjechała aż dziesięć minut później..była więc godzina jedenasta trzydzieści. Teraz już byłam niemal przekonana,że wyrobię się i na czas (na dwunastą) będę w domu Roberta.
Byłam wyjątkowo podekscytowana,ponieważ w mojej głowie była ogromna myśl.A dokładniej gdy sobie tak wyobrażałam,że jeszcze dziś będę w Dortmundzie wraz z Lewandowskim i poznam innych chłopaków - moje serce zaczynało mi walić jak nie wiem co ! Nie wolno mi też było zapomnieć o tym,aby przez te kilka dni spędzonych w Niemczech pisać regularnie do Nadki. Miałam też nadzieję,że uda mi się zrealizować moje marzenia o zostaniu dziennikarką sportową. Na początku według Roberta powinnam się oswoić z piłkarzami aby podczas wywiadu rozmawiać z nimi jakbym znała ich od dawna , jakbym się z nimi przyjaźniła czy kolegowała. Najbardziej to chyba pragnęłam przeprowadzić wywiad z Marco, Mario i Kubą.Wydawało mi się,że oni są bardzo mili .. ale cóż nie będę rozmyślać,bo już niedługo sama się przekonam jacy oni naprawdę są w rzeczywistości.
Właśnie wyszłam z taksówki . Stałam przed domem Lewego. Zerknęłam na ekran komórki była za dziesięć dwunasta. Bez namyślenia zadzwoniłam dzwonkiem do jego domu. Otworzył mi oczywiście Robert.
- Cześć strasznie się za tobą stęskniłem..znowu. - przywitał się przytulając mnie
W jego ramionach i uścisku czułam się bezpiecznie..
- Heej. No to jak pakujemy się,prawda? - odpowiedziałam
- Tak ! Ja właśnie zaczynam.Ty możesz sobie usiąść w salonie i pograć na PS2 lub pooglądać telewizję.-proponował
- Haha,w życiu ! Pomogę ci się pakować i kropka.
- Hm.. -zamyślił się
- Znaczy się jeśli tylko się zgodzisz to ci pomogę. - poprawiłam się
- Zgoda.-uległ mojej prośbie
Poszliśmy do osobnego pokoju,gdzie Lewy w wielkiej szafie trzymał swoje ubrania.
- Wow..będzie w czym wybierać.-powiedziałam patrząc na jego szafę
- Oj tam oj tam. Ostrzegałem. -mówił
- No to tak na ile jedziemy ? -spytałam
- Marco mi napisał,że nie musimy na długo..ale jestem przekonany,że jak już przyjedziesz do Dortmundu i przejdziesz się ze mną kilka razy aby go obejrzeć lub zwiedzić będziesz chciała zostać tam dłużej.To tak właśnie działa.Proponuję 4-5 dni.
- Okey.To wybieramy ubrania.
- Ja mogę sam wybrać a ty mogłabyś skoczyć po walizkę,proszę ? - poprosił
- Jasne.Ale muszę wiedzieć gdzie ona jest! - powiedziałam z uśmiechem
- Pokój obok . - odparł
Słysząc to poszłam do pokoju obok według instrukcji Lewego.Faktycznie zaraz przy drzwiach stała średniej wielkości walizka.Zaniosłam ją do pokoju. Robert niezwykle szybko wybrał ubrania,które chciał zabrać do Dortmundu.
- To będą te.-mówił wskazując na ciuchy
- Pakujemy. - odparłam
I wspólnie zaczęliśmy składać te ubrania i układać w walizce.Wszystko zmieściło się idealnie.
- Co byś chciała jeszcze zabrać na drogę? - spytał
- Nawet nie wiem co masz ! -odparłam ze śmiechem
- Dużo .. ja sam wezmę może jakieś karty,psp czy coś ? - proponował
- Dobra.Chyba się podzielimy tym,co nie ?
- Oczywiście.
Była godzina trzynasta.Pakowanie przeciw pozorom długo nam zajęło.
- To wybieramy zaraz się do ciebie pakować ? - zapytał Lewy
- Tak. A jak z dojazdem na lotnisko?Jedziesz swoim autem?
- Jeśli nie masz nic przeciwko,to pojedziemy taksówką.-powiedział
- Okej.
- Możemy  już iść.Taksówka zaraz powinna przyjechać.-mówiąc to Robert wziął klucze i walizkę. Dom oczywiście zamknął.
Taksówka przyjechała zaledwie dwie minuty po tym jak Robert zadzwonił.
- Witam.-zwrócił się do nas kierowca
- Dzień dobry.-odpowiedział Robert
Kierowca gdy usłyszał te słowa,od razu odwrócił się patrząc na tylne siedzenie gdzie siedziałam ja z Robertem. Kierowca zaniemówił.
- Ty ..ty... -zacinał się
- Tak to ja.-powiedział Lewy
- Lewandowski ?? - mówił zjąkany
- Tak Robert Lewandowski.-przedstawił się Robert
- O matko. Mam zaszczyt was wieść moją taksówką.-powiedział
- A czy mógłbym prosić o autograf?-zapytał taksówkarz
- No pewnie.Ale pod jednym warunkiem.Jak pan w końcu dowiezie nas na miejsce.Trochę nam się spieszy.-odparł Robert
- Dobrze,przepraszam ale jestem ogromnym kibicem Borussi i Polski.-usprawiedliwiał się
- Rozumiem.
Już dwie minuty później byliśmy przed moim domem.
- Dziękuję.Ile płacę? - spytał Lewy
- Pan ile płaci ?! - zapytał dziwnie patrząc na nas
- Tak co w tym dziwnego?
- Nic..ale nie przyjmę tych pieniędzy,ponieważ sam podpis mi wystarczy ;) - odrzekł miło kierowca
- Skoro Pan tak woli..to proszę
Mówiąc to Lewy podpisał mu się w notatniku,który od niego dostał.
W końcu taksówka odjechała a my mogliśmy w spokoju udać się do mnie do domu i spakować się,aby w końcu polecieć do Niemiec.
______________________________________________________________________________
Hm..coś ostatnio długo nie mogę znaleźć weny twórczej xdd
Na dziś mam dla was zdjęcie ubrań , tych które miałam na sobie ;)

Chciałabym też wam polecić blog mojej przyjaciółki i koleżanki,nie interesują się za bardzo piłką nożną,ale stylem, na bloga dodają czasem swoje zdjęcia lub fotki właśnie takich fajnych zestawów.
Zapraszam w imieniu Nadki i Oli ; 
http://klaudiainadia002.pinger.pl/ <- Będę wdzięczna jak zajrzycie ;3
Stworzyłam także kolejnego bloga tym razem o piłce nożnej.. na razie są tam tylko dwa posty. W tym jeden dokładniej o piłce czyli nieszczęśliwym meczu z Ukrainą. Już dziś nasi piłkarze zmierzą się z San Marino.Oczekuję wielu bramek... a także liczę na przełamanie się Roberta w kadrze.
http://polscypilkarzenazawszewserduchu.blogspot.com/ <- Zapraszam i dziękuję za każde przeczytanie i komentarz :)