Zegar *.*

trwa inicjalizacja, prosze czekac...GRY

piątek, 27 września 2013

Rozdział 43 ;)

- Miło mi cię poznać.-chciał zacząć rozmowę
- Mi Pana również. Pana i waszych piłkarzy. Piłkarze są moimi idolami,a Pan ulubionym trenerem.-powiedziałam
- Dziękuję miło mi to słyszeć.-podziękował
- Zawsze się zastanawiałam,czy jestem w stanie spełnić swoje marzenia..-zaczęłam mówić
- O czym marzysz ?-spytał nieoczekiwanie
- Moje marzenia właśnie się spełniają. Jestem tu w Dortmundzie,rozmawiam z Panem i piłkarzami,jestem dziewczyną Roberta Lewandowskiego i bardzo dobrze się dogadujemy,a z innymi piłkarzami się koleguję i rozmawiam jakby nigdy nic. To są moje marzenia,które właśnie się spełniają.-powiedziałam
- To niesamowite,że są tacy kibice. Którzy kochają Borussię po mimo wszystko. Szanuję takich ludzi.-odparł
- Borussia jest dla mnie dużą częścią mojego życia. Jej mecze dają mi tyle radości,czasem smutku i łez. Czuję się,jakbym była w waszej rodzinie.Jakby no nie wiem jak to wytłumaczyć..jakby piłkarze byli moimi braćmi a pan drugim tatą..-wyznałam Kloppowi
- Piękne słowa. Takich kibiców potrzebujemy.
- Dziękuję.A kibice potrzebują takiej drużyny jak wasza.
- Gdzie mieszkasz?-zmienił temat Jurgen Klopp
- W Warszawie. Choć tymczasowo póki jestem tu-w Dortmundzie mieszkam u Roberta.
- A masz już jakieś plany na przyszłość?-tego pytania się obawiałam
- Właściwie jeszcze nie jestem pewna. Chciałabym wiązać ją z piłką nożną,choć nie bardzo z graniem. Dziennikarstwo sportowe albo coś w tym typie.-powiedziałam
- Lubisz grać w piłkę ?
- Lubię,nawet bardzo,ale nie czuję się aż tak na siłach,aby grać w jakiejś drużynie.-odparłam wzdychając ciężko
- No to skoro lubisz do choć,jeśli chcesz dołącz do chłopaków. Mogę zrobić luźny trening. Pogracie sobie w tak zwanego dziada albo postrzelacie? Chciałabyś?-zaproponował
- Oczywiście,ale nie wiem czy chłopaki by chcieli.-powiedziałam niepewnie
- Na pewno będą się cieszyć.Chodź, poinformuję ich o dalszym treningu.-powiedział Klopp i wskazał w stronę chłopaków,którzy właśnie skończyli biegać
- Panowie ze względu na wyjątkowego gościa na naszym treningu, dam wam dzisiaj trochę luzu. Poklepcie trochę wspólnie,możecie dziś pograć w dziada lub postrzelać.
Po słowach Kloppa widziałam, że chłopaki się ucieszyli,nie wiem czemu ale szczególnie Grosskreutz. Bardzo chciałam poznać Kevina..wydawał się być tak pozytywnym człowiekiem!Nigdy nie zapomnę jego słów dotyczących oddania jego dziecka do domu dziecka gdyby kibicowało Schalke. To się nazywa prawdziwa miłość do klubu.
Jurgen Klopp poszedł z powrotem na ławkę i zaczął coś notować w notesie. Zostawił mnie z piłkarzami.
Podszedł do mnie Robert.
- Widzę,że łatwo się dogadaliście?-spytał z uśmiechem
- Tak jest tak fajny jak sobie wyobrażałam.Z resztą Sebastian,Marcel i Mario też są sympatyczni.-powiedziałam
- To jak może meczyk towarzyski?-zaproponował po chwili wszystkim Gundogan
- Jestem za!-zgodził się Marco
- Jak Marco to ja też!-odparł Mario
- I ja
- Ja też !
Po chwili pojawiły się głosy innych piłkarzy.
- Też z chęcią z wami zagram.-powiedziałam z szerokim uśmiechem
- Tylko nie będzie wystarczająco zawodników na każdą pozycję..-odparł Nuri w zastanowieniu
- Trudno,wiecie ja gram po amatorsku.Też nie jest nas dużo ale sobie radzimy.-powiedziałam pewna siebie
- No to może ty wybieraj skład.-powiedział Grosskreutz
- Mogę wybierać.Okej to moja drużyna będzie miała nr 1,a kto wybiera drugą?-zapytałam piłkarzy BVB
- Ja mogę.-odezwał się po chwili ciszy Julian Schieber
- Świetnie.Jeśli pozwolisz to zacznę.Jak pewnie się domyślacie wezmę Roberta.-zdecydowałam
- To było do przewidzenia.-odparł ponuro Kuba
- Ja postawię tym razem na..Kubę.-wybrał Julian
- Hmm biorę Marco!-stwierdziłam
- To ja Weidenfellera!-odparł z radością Schieber
I tak ja i Julian kompletowaliśmy swoją drużynę. Piłkarzami mojej drużyny był Lewandowski,Reus,Gotze,Grosskreutz,Schmelzer,Sahin,Bender,Hummels i Langerak.
Resztę piłkarzy wybrał Julian.Nie ustalaliśmy właściwie pozycji,bo nie było za bardzo sensu,skoro razem było nas 10 i kilka piłkarzy mogło grać na tej samej pozycji.Ale było pewne,że Langerak będzie pilnował bramki a ja z Robertem i Marco będziemy atakować przeciwników.
Tak więc rozpoczęliśmy grę. Wydawało mi się,że nie gramy wcale gorzej-przeciwnie,póki co to właśnie moja drużyna jest górą. Pierwsza bramka w tym meczu wisiała na włosku,kiedy to Schmelzer trafił w słupek. Niedługo trwał bezbramkowy remis.Po jakiś 10 minutach podałam do Roberta, a ten pewnie wpakował piłkę do bramki Weidenfellera! Ale się cieszyłam. Z resztą tak jak cała drużyna przeze mnie wybrana. Wszyscy podbiegli do mnie i wzięli mnie na ręce! Haha myślałam,że umrę z zadowolenia i dumy!Zaczęli mnie podrzucać jakbym była nie wiadomo jakim bohaterem! Gdy już postawili mnie na murawę Robert pocałował mnie w policzek. Wtedy poczułam jeszcze większą motywację do zdobycia kolejnej bramki przez naszą drużynę. I to pomogło. Tuż przed polem karnym drużyny Juliana udało mi się odebrać piłkę Suboticowi! Sama nie wierzyłam w to co robiłam w tamtym momencie na boisku. Próbowałam wypracować kolejną akcję zakończoną bramką,jednak w polu karnym zostałam boleśnie sfaulowana przez Kubę,który pomagał kolegom w obronie.
- Nic ci nie jest??!-podbiegł do mnie Robert widząc,że trzymam się za kostkę lewej nogi
- Nie wiem..chyba nic ale trochę boli mnie ta kostka.
- Jejku,na prawdę cię przepraszam. Nie chciałem ci nic zrobić!-przepraszał mnie Kuba
- Nie chciałeś,ale zrobiłeś!-podniósł na niego głos Lewandowski
- Nie krzycz na Kubę,proszę. Jestem pewna,że nie zrobił tego specjalnie..Kuba nic się nie martw nie twoja wina.-uspokajałam atmosferę
Nadal siedziałam sobie na murawie.A dookoła mnie zbierali się chłopcy.Podszedł także Jurgen Klopp.
- Nic ci nie jest? Ktoś ci coś zrobił?-zapytał się mnie
- Nie,nie spokojnie. Proszę się nie martwić. Zostawił mnie pan w dobrych rękach.-powiedziałam
Po moich słowach Klopp odszedł. A Kuba podał mi rękę.
- Jeszcze raz ogromnie cię przepraszam.-powiedział
- Nie było sprawy.-odpowiedziałam
Robert pomógł mi wstać.
- Jak kostka?-zapytał Robert
- Spokojnie.Twarda jestem,wytrzymam.Ale jeszcze trochę boli.Całe szczęście,że u lewej nogi.
- Chodź usiądziesz na ławce.
- Chyba żartujesz!Trzeba dokończyć mecz!Przecież teraz ewidentny rzut karny dla naszej drużyny!-powiedziałam
- Nie dam ci grać w takim stanie.-troszczył się Robert
- Wiesz on chyba ma rację.-wtrącił się Mario
- Spokojnie,już zdecydowałam.Gram z wami dalej.
- Uparta jesteś.-powiedział Lewy
- I za to też mnie kochasz.-odparłam w jego stronę i pocałowałam go w policzek
Mario uśmiechał się w stronę Roberta pełen podziwu.
- Dobrze,mogę wykonać 11-stkę?-spytał Marco
Podeszłam do niego troszkę bliżej.Zrobiłam tak zwaną 'minę smutnego szczeniaczka' (XDD).
- A dałbyś mi wykonać?Błagaam cię.-poprosiłam uroczo
- Skoro tak prosisz..-odpowiedział przekonany
- Oh dziękuję!-podziękowałam radośnie
W tym momencie ustawiłam piłkę na linii.Weidenfeller poskoczył kilka razy w bramce i się ustawił do obrony strzału.Serducho mi biło niemiłosiernie!Takie emocje jak w jakimś meczu w Lidze Mistrzów,normalnie :D
W sumie nie miałam nic do stracenia,póki co i tak wygrywamy.Podeszłam do piłki.Zrobiłam dwa kroki w tył,jeden lekko w lewą stronę.
- Prawy górny róg.-przed strzałem szepnął do mnie Robert
Reszta piłkarzy obserwowała mnie i Weidenfellera w niesamowitym zaciekawieniu.Gdy Roman był już gotowy strzeliłam i...
- GOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOL!-wydarła się moja drużyna za moimi plecami
Jeju!Udało mi się trafić dokładnie tam gdzie Robert kazał mi strzelać-prawy górny róg.Ale emocje!
Chłopaki znowu podbiegli do mnie i po kolei gratulowali i przytulali się do mnie.Na końcu podszedł do mnie Robert.
- Jestem z ciebie okropnie dumny.Kocham cię.-powiedział i przytulił mnie
- Dobrze,wraz z moją drużyną wspólnie zdecydowaliśmy,że właściwie nie ma już sensu dalej grać.Poddajemy się.Gratulacje.-powiedział Julian Schieber ku mojemu zaskoczeniu
- Trochę szkoda.Ale dziękuję za grę.Gracie na prawdę doskonale.
Większość chłopaków po złożeniu gratulacji odmeldowała się u Kloppa i podążyła do szatni.
Kiedy już schodziłam z murawy zadowolona i dumna,zaczepił mnie jeszcze po drodze Jurgen.
- Świetnie zagrałaś.Dałaś chłopakom niezły wycisk.-skomplementował
- Dziękuję panu.To było dla mnie niesamowite przeżycie.
Widząc,że Klopp już się zbiera i chce wychodzić ze stadionu zapytałam:
- Mogę jeszcze trochę tu zostać?Pomyśleć i tak dalej..w końcu zawsze chciałam tutaj być.Bardzo pana proszę.
- Oczywiście.Zaraz zajrzę do szatni i powiem Robertowi,że czekasz na niego tutaj.-odparł z uśmiechem
- Dziękuję serdecznie.
Siedziałam na jednym z krzesełek dla kibiców na sektorze tuż za ławką rezerwowych.Próbowałam sobie coś poukładać w głowie..ale nadal towarzyszyły mi emocje.
Po chwili ujrzałam Kubę Błaszczykowskiego zmierzającego do mnie.
- Chciałem ci podziękować i jeszcze raz przeprosić.-powiedział Kuba
- Podziękować?Za co?Nie rozumiem.-mówiłam już po polsku
- Że nie powiedziałaś Jurgenowi o tym faulu.Masz u mnie dług wdzięczności.-powiedział z uśmiechem
- Nie masz za co dziękować.Skarżenie nie byłoby w moim typie.-odparłam
Po tych moich słowach Kuba odszedł w stronę wyjścia z Signal Iduna Park.



-Ej Kuba. Jeszcze raz dzięki za mecz.-'rzuciłam' w jego stronę
-Nie masz za co,serio.-odpowiedział mi i odchodził coraz dalej,aż w końcu wyszedł z Signal Iduna.
Oparłam się o oparcie krzesła i na dobre zanurzyłam się w wspomnieniach.Kiedy uświadamiałam sobie ile meczy tutaj rozegrano,ile bramek strzelono,jakie legendy i jakie wielkie osobowości grały tutaj,w Dortmundzie ..ile łez (czasem smutku a czasem radości) wylałam przed telewizorem oglądając mecze? Piłka nożna i Borussia jest i będzie moją miłością.Na dobre i na złe..bo kibicem się jest a nie bywa.Przypomniało mi się wszystko.Patrzyłam na puste trybuny Stadionu a w mojej głowie słychać było śpiewy kibiców 'Heja BVB'..albo to cudowne uczucie dumy,kiedy tak wielu niemieckich kibiców wykrzykuje ile sił w gardle nazwisko LEWANDOWSKI.Piękne.Football jest piękny,tylko czasem trzeba trochę starań aby na dobre w nim się 'zauroczyć'.Tego nie zrozumie nikt kto nie lubi piłki.To trzeba poczuć.Tą jedność i atmosferę.Trzeba stać się jednym z nich-Borussen.
- Chcesz już iść?- z zamyślenia wyrwał mnie Robert,który już siedział obok mnie
- Nie wiem.Gdybym mogła,to bym została tu baaardzo długo.-powiedziałam
- Ależ możesz.
- Nie będę robić kłopotu.Poza tym rozmawiałam z Mario.-powiedziałam biorąc głęboki oddech.
- O proszę.I jak polubiłaś go?-zapytał
- Tak wydaje się być fajny.-odpowiedziałam mu na pytanie
- Więc rozmawiałam z Mario i powiedział,że idą dziś do jakiegoś klubu,z okazji imienin Nuriego Sahina. Zachęcał mnie abym przyszła razem z Tobą.Wybierzemy się?-zapytałam
- Jeśli chcesz?
- Chcę,chcę.Choć nie wiem czy będę pasować do waszego towarzystwa.-odparłam
- Pożyjemy,zobaczymy.
- Możemy już iść.Marco czeka na nas w samochodzie.-powiedział Robert
- Jasne już się zbieram.
Wzięłam jedynie bluzę dresową z ławki rezerwowych i poszłam za Robertem.Tóż przy wyjściu obróciłam się jeszcze w stronę trybun i murawy.
- Robert,czy ja kiedyś jeszcze tu będę?-zapytałam niepewna tego,czy powinnam się martwić,że nigdy już nie wrócę tutaj na SIP.
- Oczywiście,że tak.Zawsze kiedy będzie taka możliwość i zechcesz.
- Kochany jesteś.-powiedziałam i przytuliłam go.
W tym momencie zadzwonił telefon Lewego.
- Eh to Marco.Wygląda na to,że już się niecierpliwi.Idziemy już.
Po tych słowach Lewandowskiego wyszliśmy ze stadionu.Na parkingu został już tylko jeden samochód-ten nasz.
- No w końcu jesteście.-powiedział Marco gdy nas zobaczył
- Sorry trochę się zasiedziałam.-usprawiedliwiłam nas
- Luz.
Wsiedliśmy do samochodu.Radio tym razem było wyłączone.
- Marco,idziesz dziś do klubu??-zapytałam
- Tak pójdę,wy idziecie?-spytał
- Idziemy.-odparł Robert
- No to super-pełna ekipa.-powiedział Marco i uśmiechnął się życzliwie
- To jedźmy do domu,ja się ogarnę,przebiorę i możemy jechać.
- We wszystkim wyglądasz uroczo.-odparł Robert
- Nie przesadzaj..-powiedziałam rumieniąc się
- Tylko mówię co myślę.
Marco siedział tak cichutko,jakby go nie było.
- Zbliżamy się.-powiedział w końcu Reus
W tym momencie zadzownił jego (Marco) telefon.
- Nie odbierzesz?-spytał Robert,kiedy komórka nadal dzwoniła
- Nie bardzo.-odparł Marco
- Choć sprawdź kto to,może coś się stało.-pouczył Lewy
- Zaraz zobaczę jak wysiądziemy.
Do końca drogi siedzieliśmy w ciszy.Choć nie trwała ona już długo.Po jakiś 5-10 minutach wysiedliśmy z samochodu.Marco tak jak mówił,spojrzał na telefon.
- I jak kto dzownił ?-zapytał zaciekawiony Robert
- Nie wiem..jakiś obcy numer.-powiedział zamyślony Reus
- Oddzwonisz ?-zapytałam
- Nie.Jeśli to coś ważego to ktoś sam zadzwoni drugi raz.-odpowiedział Marco Reus
- Spoko.
Więc w trójkę weszliśmy już do domu. Do salonu rzuciłam na kanapę bluzę i od razu w pośpiechu pobiegłam na górę,po ciuchy i kosmetyki,aby odpowiednio się przygotować na wyjście.
Ubrałam na siebie delikatną  sukienkę koloru jasnoniebieskiego,czarne bolerko i buty na niewysokim obcasie.Dodatkowo na szyi powiesiłam łańcuszek z zawieszką w kształcie kluczyka.Pomalowałam delikatnie oczy,a także usta błyszczykiem.Przejrzałam się w lustrze.Uważałam,że wyglądam nieźle.Włosy spięłam w koka.Dobrałam jeszcze odpowiednią do ubioru torebkę i byłam już gotowa.Do torebki wrzuciłam portfel i telefon.Powoli zeszłam na dół,gdzie Marco wraz z Robertem właśnie jedli kupione przez Marco marchewkowe ciasto.
- Wow świetnie wyglądasz.-powiedział Robert
- Dziękuję,ale znowu przesadzasz.-odparłam
- Nie przesadza wcale.-odezwał się Marco
- Wy też doskonale wyglądacie.-skomplementowałam ze szczerą prawdą
- Więc skoro jesteśmy już wszyscy gotowi,to ja dzwonię do Mario,że zaraz będziemy w klubie.
Po tych słowach Robert wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał numer do Gotze.
- Cześć.My już zaraz do was dołączymy.-powiedział do słuchawki
Mario najprawdopodobniej zapytał się Lewego czy idziemy w trójkę.
- Tak w trójkę.Zaraz podjedziemy.Czyli siedzicie tam gdzie zawsze ?-zapytał
(...)
- Możemy już jechać.Chłopaki czekają już tam gdzie zawsze,wiesz gdzie dokładniej Marco.Zbieramy się.-powiedział Lewandowski,który wyglądał naprawdę D O S K O N A L E <3
Wsiedliśmy znowu do auta,i pojechaliśmy.Klub był blisko,więc po niecałych pięciu minutach byliśmy na miejscu.
Weszliśmy do klubu,przy wejściu stało wielu ochroniarzy.Widać,że do tego klubu miały wstęp tylko popularne osoby tzw.Vipy.Oczywiście nas wpuszczono od razu.Marco szedł przodem.Doszliśmy aż do końca sali tego klubu,gdzie ujrzałam Mario,Nuri'ego,Kubę,Grosskreutz'a i innych Borussen.Wszyscy wyglądali bardzo ładnie.
Wraz z Marco i Robertem usiedliśmy.Ja usiadłam obok Mario i Roberta.Mario miał zajebiste perfumy.Poczułam ich zapach siedząc obok niego.Na stole były rozmaite przekąski.Jakieś tam surówki,paluszki..nic nadzwyczajnego.Oczywiście był też alkohol i wino.Ale ja i tak nie piłam.
- Czymś się może poczęstujesz?-zapytał się mnie Gotze
- Nie na razie dziękuję.-odparłam
A Robert już zdążył się zagadać z Hummelsem.Gadali bardzo szybko po niemiecku,więc rozumiałam pojedyncze słowa.
- Jednak to nie kłamstwo,że Polki są najładniejsze..-powiedział Mario a ja się dziwnie trochę poczułam
- Haha no wiadomo.Choć uwierz,są wyjątki.-powiedziałam
- U nas w Niemczech same wyjątki.-odparł z uśmiechem na twarzy Gotze
- A wiesz ile u nas jest kibiców Borussi?Mówię ci znam wiele osób szczególnie dziewczyn z facebooka,ask.fm które kochają Borussię.Musicie jeszcze kiedyś do nas przyjechać.-mówiłam
- Ja chciałbym.Ale wiesz..nie zawsze to od nas zależy.
- Rozumiem.
Robert spojrzał na mnie i uśmiechnął się bardzo sympatycznie.
- Twoje przyjaciółki też kochają piłkę nożną?-spytał zaciekawiony
- Moja koleżanka Julia jest dziewczyną Wojtka Szczęsnego.Zaś przyjaciółka jest dziewczyną Piszcza.Tak się jakoś złożyło.-opowiedziałam
- Mhm..to może i dla mnie się ktoś znajdzie ?-odparł ze śmiechem
- Haha no nie wiem.Ale co ty.Ty możesz mieć każdą dziewczynę.-powiedziałam
- Nie każdą.-zaprzeczył
- Może z wyjątkiem fanek Schalke ! -odpowiedziałam także się śmiejąc
- Masz na prawdę poczucie humoru.-skomplementował Mario
Nie wiem dlaczego,ale mój wzrok przyciągnął Marco.Był jakiś taki..smutny?Może po prostu źle się poczuł?
- Ej Mario,Reus jest jakiś smutny,czy mi się zdaje?-zapytałam
- Faktycznie jakiś taki inny niż zawsze się teraz wydaje.-odpowiedział
- Więc przepraszam,ale pójdę z nim trochę pogadać okej? Zobaczymy,może powie mi co się stało,że ma doła.-mówiłam
- Nie ma sprawy.
- Robert,zaraz wrócę.-powiedziałam do Lewego
Podeszłam do Marco.
- Hej Marco,wyjdźmy na chwilę na dwór.Pogadajmy,dobrze?-zaproponowałam delikatnie
- Spoko.-odparł trochę nieżywo
Wyszliśmy przed klub.Na taras.Powoli się ściemniało,ten czas tak niemiłosiernie leciał.
- Wszystko okej?-zapytałam go
- Tak..-odpowiedział ale nie patrzył mi w oczy
- Ej no nie kłam,przecież widzę,że coś jest nie tak.
- Tam siedzi jedna z moich niewielu byłych dziewczyn.Nawet mnie nie poznała..-powiedział smutno
- Ajjć Marco..nie smuć się.Ciesz się tym,że masz tyle wspaniałych przyjaciół.Masz Roberta,Mario,mnie..my o tobie nigdy,ale to nigdy nie zapomnimy.Wiesz czemu?Bo się bardzo dobrze rozumiemy.A to,że niezawsze wszystko się idealnie w naszym życiu układa jest normalne.-powoli na jego twarzy pojawiał się delikatny uśmiech
- Więc choć teraz,wracamy do środka.Nie myśl o niej.Pomyśl o teraźniejszości.Gadaj z chłopakami.Szybko zapomnisz.Idziemy.-powiedziałam zdecydowanie ale nie surowo
- Dziękuję za rozmowę.Przydała się.-podziękował Reus
- Spoko,zawsze możesz na mnie liczyć.
Poszliśmy z powrotem do środka.
- O kurczę,nie wzięłam torebki.-spostrzegłam
- Wrócić tam ?-zapytał Marco
- Spokojnie,pójdę a ty idź siadaj.-odparłam
Marco poszedł i usiadł obok Mario.Zaczęli razem gadać.Ja znowu wyszłam na dwór po tą torebkę.
- Wszystko dobrze?-nagle pojawił się Robert,jak zwykle się o wszystko troszczył
- Tak,tak tylko torebki zapomniałam.Bo rozmawiałam tu przez chwilę z Marco.Wiesz,on jest dość wrażliwy.-powiedziałam
- A ty lubisz wrażliwych chłopaków?No bo ja też jestem bardzo wrażliwy.
- Haha nie odpowiem na to pytanie.-przytuliłam Roberta i razem wróciliśmy do środka
______________________________________________________________________________
Hej :c
Wiecie,zastanawiam się czy dalej prowadzić bloga.Nie to,że pisanie mnie już nie kręci czy coś,ale po po prostu nie wyrabiam się.. :( Póki co jednak mogę tutaj dodawać,bo może jednak ktoś to czyta?Ten ktoś musi być naprawdę cierpliwy ! :D #Respect
Dużo się teraz mówi o przejściu Roberta do Monachium..dlaczego?Czemu mu tak zależy aby tam odejść?To jest jego decyzja.Trudno.Oby tylko tam się jeszcze bardziej rozwinął i nie zmarnował się.
Dziś takie zdjęcie *-*
DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE <3 KOCHAM WAS WSZYSTKICH :3

1 komentarz:

  1. Ja to czytam. Nie możesz tego usunąć czy zawiesić. Pisz kiedy możesz, duża różnica między rozdziałami nie sprawia mi różnicy. Ważne, że są. :) (Ale i tak umieram z ciekawości xd)
    Rozdział jest boski *-* Jak zwykle zresztą :3
    Czkam na nexta <3
    Weny! :3
    Pozdrawiam :)


    A w wolnej chwili zapraszam:
    http://quiet-another-bvb-story.blogspot.com/
    http://ktora-strone-wybrac.blogspot.com/
    http://football-i-inne-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń